|
Milanówek powstał przy torach i dzięki torom. Przez długi czas jego atrakcyjność wynikała między innymi z dobrego połączenia kolejowego ze stolicą.
Gdyby jednak popatrzeć na kontakty Urząd Miasta Milanówka z PKP to można odnieść wrażenie, że PKP jest najgorszym z najgorszych potworów, którego absolutnie nie należy drażnić. Nie należy domagać się sprzątania dworca tylko grzecznie posprzątać za własne pieniądze, nie należy domagać się nowych automatycznych drzwi tylko zamontować je za własne pieniądze (a najlepiej takie full -wypas w których wykorzystywać się będzie tylko niektóre funkcje), jeśli potwór nie jest zainteresowany to nie należy też narzucać się się z remontami obiektów które dzierżawi się od potwora. Cóż panie burmistrzu każdy miał w swoim życiu taki czas kiedy bał się smoka mieszkającego pod łóżkiem, albo pralki automatycznej, ale hmm... to przechodzi z reguły w wieku 5 lat. Jest pan już dużym burmistrzem i swoich fobii nie powinien pan przynosić do pracy. Odwagi, PKP naprawdę nic panu nie zrobi (może poza przetrzymaniem w opóźnionym, nieogrzewanym pociągu zimą i przetrzymaniem w opóźnionym wypełnionym śmierdzącymi współpasażerami pociągu latem). Poza tym naprawdę niegroźne i jako mieszkańcy zdecydowanie wolelibyśmy, żeby okazał pan pewną dozę odwagi i stanowczości domagając się posprzątania, remontów i innych rzeczy z których PKP jako właściciel pewnych terenów się po prostu nie wywiązuje, Ale przede wszystkim powinien pan być stanowczy w obronie mieszkańców przed hałasem i drganiami, które współczesna kolej coraz więcej emituje i których wpływ na okolicę przy torach jest już widoczny. Nikogo chyba nie zdziwi fakt, że budynek dworca kolejowego w Milanówku jest własnością PKP. Mniej osób natomiast zdaje sobie sprawę z tego, że Miasto Milanówek dzierżawi tej budynek od kolei. Czy dzieje się to na zasadach korzystnych dla miasta Milanówka, czy też z naszych pieniędzy dopłacamy do tego interesu? Kto jest odpowiedzialny za stan obiektu i jego funkcjonalność? Kto powinien ponosić koszty napraw i modernizacji
O pewnej dzierżawie i jej kosztach
Udało nam się uzyskać z Urzędu Miasta Milanówka umowę dzierżawy zawartą pomiędzy UMM i PKP na budynki dworca oraz poczekalni na peronie. Umowa zawarta została w 2008 roku i zawiera szereg interesujących informacji.
Od 2008 roku UMM płaci PKP co miesiąc 400 zł + VAT z tytułu dzierżawy wspomnianych budynków. Biorąc pod uwagę, że w ciągu ostatnich 5 lat mało co z nimi robił to jakieś 30 tys złotych poszło z budżetu miasta. Poniżej umowa dzierżawy
Doszły nas słuchy, że podobno na budynkach dzierżawionych od PKP burmistrz jednak zarabia. Usłyszeliśmy, że podobno są zawarte jakieś umowy na podnajem kas oraz przestrzeni, którą użytkuje "Podmiejska" które przynoszą ok.24 tys zł rocznie.
Niezmiernie się cieszymy, gdyż oznaczałoby to, że przynajmniej jako mieszkańcy nie dopłacamy do luksusu trzymania poczekalni na peronie zamkniętej na cztery spusty. Nauczeni jednak doświadczeniem z betoniarnią, gdzie inne rzeczy były rozgłaszane przez burmistrza oraz jego wiernych radnych, a inne znajdowały się w dokumentach nie uwierzymy w te 24 tys zł dopóki tych umów na podnajem nie zobaczymy.
Coroczne opłaty z tytułu dzierżawy,które UMM płaci PKP 400 zł netto miesięcznie (4800 zł rocznie) to więc jakby nie patrzeć do 2012 roku UMM dokładał do dworca. Czyżby pojawienie się serwisów obywatelskich i tu zaowocowało nagłym przypływem gospodarności w Urzędzie Miasta Milanówka Niestety nie była to jednak "gospodarność" do końca udana.
UMM ponadto twierdzi, że nie "nie ponosi wydatków związanych z utrzymywaniem dzierżawionych lokali". Niestety UMM udzielając nam odpowiedzi najwyraźniej zapomniał o pozycji nr 41 w sprawozdaniu rocznym z wykonania budżetu Miasta Milanówka za rok 2013, sekcja "sprawozdanie z wykonania wydatków majątkowych za 2013 rok" czyli wykonaniu przyłącza kanalizacyjnego do lokalu na terenie poczekalni PKP - 7491,95 zł (nie wiemy czy przez "poczekalnię" UMM miał na myśli budynek dworca czy poczekalnię na peronie). Dodajmy do tego jeszcze pozycje 40 ze sprawozdania rocznego z wykonania budżetu Miasta Milanówka za rok 2013, sekcja "sprawozdanie z wykonania wydatków majątkowych za 2013 rok" czyli adaptacja pomieszczeń na peronie PKP na poczekalnię - 97 906, 69 zł (ponieważ do remontu podobno nie dojdzie więc pieniądze możemy zaklasyfikować jako wyrzucone w błoto) i jakby nie patrzeć jesteśmy (jako mieszkańcy) w plecy na rok 2013 na tych kolejowych interesach o jakieś 90 tys zł W tym świetle bardzo niepokojąca jest kwota 206 000 zł rocznych dochodów z wynajmu i opodatkowania lokali na dworcu którą burmistrz podobno ma zamiar uzyskać z dworca po jego "modernizacji" Bo niby w jaki sposób ta aktualna kwota 17 633,04 zł ma skoczyć po modernizacji dworca do tych 206 000 zł (czyli ponad 10 RAZY!!!) [kwota 206 000 zł podana została przez Burmistrza Milanówka w wywiadzie dla Biuletynu Miasta Milanówka, grudzień 2013]? Czy to zapowiedź tego, że modernizacja oznacza budowę np.jakiejś galerii handlowej? sprawozdanie finansowe z wykonania budzetu Miasta Milanówka za rok 2013 dostępne jest tutaj: http://bip.milanowek.pl/viewfile/8423/za%C5%82acznik.pdf Remont i modernizacja.
Bardzo cieszymy się, że wreszcie jest szansa na remont zarówno budynku na peronie jak i budynku dworca, ale niepokoi nas kilka rzeczy:
1. w świetle zapisów umowy po wykonaniu remontu (za pieniądze miasta) PKP może sobie umowę dzierżawy wypowiedzieć (paragraf 9). Wolelibyśmy więc się jednak upewnić, że Burmistrz dochował należnej staranności, żeby ten milion złotych który mają kosztować remonty nie okazał się prezentem dla PKP, które po wypowiedzeniu umowy będzie mogło zrobić ze świeżo wyremontowanymi obiektami co chce (np. znów zamknąć na cztery spusty). 2. Podobno zakres prac i jak się domyślamy także rozliczenia mogą regulować jakieś porozumienia (paragraf 11 Umowy, z którego jednak nie wynika czy porozumienia zostały podpisane). Powstaje więc pytanie czy zakres prac został należnie ustalony z PKP i jak będzie wyglądało rozliczenie kosztów. Głupio byłoby gdyby Burmistrz wykonał kosztowne prace na które PKP nie wyraziło zgody, a potem PKP np.wypowiedziało umowę (z tytułu niedotrzymania jej warunków przez Gminę Milanówek), albo podwyższyło czynsz (bo standard obiektów wzrósł;-) Poza tym ciekawi jesteśmy czy przypadkiem nie robimy właśnie (MY MIESZKAŃCY) kosztownego prezentu PKP, które niespecjalnie się z potrzebami mieszkańców Milanówka liczy. Zresztą nawet gdyby się liczyło to MILION złotych to byłaby chyba przesada ;-) Pewną nadzieję nam dał art 11, pkt 4 Umowy dzierżawy na budynek dworca w którym pisze. "zakres ulepszeń lub remontów strony ustalą w drodze porozumienia zawartego na piśmie. W porozumieniu zostaną zawarte zapisy dotyczące zakresu remontów lub ulepszeń oraz zasady rozliczeń z tego tytułu". Może więc burmistrz zawarł z PKP jakąś umowę, która sprawia, że inwestycja 700 tys złotych w cudzy budynek nie jest tak absurdalna jak się wydaje. |
|
|
Jak wynika z pisma, które dostaliśmy z UMM (które publikujemy powyżej) na dzień 11.12.2013 "nie były zawierane jakiekolwiek porozumienia [z PKP S.A. -przypis] poza umową dzierżawy nr 39N6/374/2008".
Więc na jakiej podstawie chce Pan, Panie Burmistrzu wrzucić 700 tys w modernizację budynku dworca, skoro nie zostało to uzgodnione z jego właścicielem?
# # #
Więc na jakiej podstawie chce Pan, Panie Burmistrzu wrzucić 700 tys w modernizację budynku dworca, skoro nie zostało to uzgodnione z jego właścicielem?
# # #
Jednak najwyraźniej burmistrz nie podziela naszych wątpliwości (lub raczej skrupułów w zakresie dysponowania publicznymi środkami), skoro już pod koniec 2010 roku rozpoczął starania o pozwolenie na remont/przebudowę budynku dworca (wniosek datowany na 30.12.2010) Starania te szybko zakończyły wydaniem pozytywnej decyzji przez Wojewodę Mazowieckiego (decyzja nr 19/11 wydana 31.01.2011).
Niemniej jednak burmistrz prac nie rozpoczął. Za to trochę ponad 2 lata później po raz kolejny zawnioskował do Wojewody Mazowieckiego o wydanie pozwolenia na budowę i kolejną pozytywną decyzją Wojewody Mazowieckiego otrzymał (nr 297/13, wydana 14.11.2013)
Niestety po zapoznaniu się z treścią tych decyzji nie znamy odpowiedzi na najbardziej interesujące nas pytanie czyli czy remont/przebudowa dworca ma jakikolwiek sens ekonomiczny z punktu widzenia mieszkańców Milanówka za których forsę ta inwestycja ma być zrealizowana.
Nie znamy także odpowiedzi na pytanie czy PKP (właściciel dworca) jest w ogóle świadomy, ze burmistrz (dzierżawca dworca) ma zamiar ten dworzec przebudowywać. jak wcześniej pisaliśmy umowa dzierżawy wymagała podpisania w tym celu "porozumienia", które według informacji uzyskanych z UMM do grudnia 2013 nie zostało zawarte.
Na jakiej więc podstawie burmistrz planuje remont/przebudowę dworca? I na jakiej podstawie Wojewoda dał mu na to już dwukrotnie pozwolenie (mimo braku podpisanego "porozumienia" z PKP)? Czyżbysmy mieli tu kolejny przykład zastosowania patentu "na betoniarnię"?
Być może zagadkę rozwiąże treść pism PKP na które Burmistrz Milanówka powołuje się w różnych dokumentach wymienianych z Wojewodą Mazowieckim dotyczących terenu PKP.
Niemniej jednak burmistrz prac nie rozpoczął. Za to trochę ponad 2 lata później po raz kolejny zawnioskował do Wojewody Mazowieckiego o wydanie pozwolenia na budowę i kolejną pozytywną decyzją Wojewody Mazowieckiego otrzymał (nr 297/13, wydana 14.11.2013)
Niestety po zapoznaniu się z treścią tych decyzji nie znamy odpowiedzi na najbardziej interesujące nas pytanie czyli czy remont/przebudowa dworca ma jakikolwiek sens ekonomiczny z punktu widzenia mieszkańców Milanówka za których forsę ta inwestycja ma być zrealizowana.
Nie znamy także odpowiedzi na pytanie czy PKP (właściciel dworca) jest w ogóle świadomy, ze burmistrz (dzierżawca dworca) ma zamiar ten dworzec przebudowywać. jak wcześniej pisaliśmy umowa dzierżawy wymagała podpisania w tym celu "porozumienia", które według informacji uzyskanych z UMM do grudnia 2013 nie zostało zawarte.
Na jakiej więc podstawie burmistrz planuje remont/przebudowę dworca? I na jakiej podstawie Wojewoda dał mu na to już dwukrotnie pozwolenie (mimo braku podpisanego "porozumienia" z PKP)? Czyżbysmy mieli tu kolejny przykład zastosowania patentu "na betoniarnię"?
Być może zagadkę rozwiąże treść pism PKP na które Burmistrz Milanówka powołuje się w różnych dokumentach wymienianych z Wojewodą Mazowieckim dotyczących terenu PKP.
Nasze WIP-y |
-Wojewoda Mazowiecki- Wnosimy o udzielenie informacji publicznej w postaci następujących dokumentów: 1. kopii pisma PKP S.A. Odział Gospodarowania Nieruchomościami w Warszawie z dnia 26.01.2009 znak N6-612-6/11/2009 (powinno znajdować się w aktach sprawy WIŚ.II.EA.7120-K/469/10 - wniosek Gminy Milanówek o pozwolenie na budowę) 2. kopii pisma PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. Odział Regionalny w Warszawie z dnia 26.02.2009 znak IRPI4a-211-3/09 (powinno znajdować się w aktach sprawy WIŚ.II.EA.7120-K/469/10 - wniosek Gminy Milanówek o pozwolenie na budowę) 3. kopii pisma PKP S.A. w Warszawie nr N13-614-145/12 z dnia 11.12.2012 (powinno znajdować się w aktach sprawy RPW/247060/2013 2013-09-06 - zgłoszenie robót budowlanych niewymagających pozwolenia na budowe przez Gminę Milanówek) |
# # #
Tak pochłonęło nas wyjaśnianie dlaczego władze miasta postanowił wydać duże pieniądze na remont i modernizację obiektu, który nie jest nawet własnością miasta, że nie zastanawialiśmy się na czym ta przebudowa ma polegać i czy rzeczywiście jest ona w interesie mieszkańców (pominąwszy na chwilę kwestie finansowe).
Ostatnio jednak przeczytaliśmy w Bibule Milanowskiej bardzo ciekawy list czytelnika n/t planowanych przebudów dworca, którego fragmenty pozwolimy sobie zacytować.
"(...)Szczegółowe plany tej inwestycji nie zostały zaprezentowane mieszkańcom, jednak Burmistrz informuje że szacowane dochody z wynajmu i opodatkowania znajdujących się tam po przebudowie lokali wyniosą ok. 206 000 złotych rocznie. Uzyskanie tak wysokich wpływów jest możliwe jedynie przy założeniu, że będzie to bardzo duży obiekt – w istocie galeria handlowa.
Zaniepokojony tymi planami zwróciłem się do gminy z prośbą o udostępnienie bliższych informacji, kierując pytanie do burmistrza. Niestety lakoniczne odpowiedzi sprowadziły się do komunikatu, że gmina nie planuje uzgadniać z mieszkańcami swoich planów inwestycyjnych w odniesieniu do poczekalni, a dalsze informacje zostaną przekazane dopiero po ostatecznym rozstrzygnięciu sprawy.(...)"
Hmm... Po pierwsze z tego co pamiętamy burmistrz twierdzi, że aktualnie miasto zarabia na podnajmie powierzchni na dworcu jakieś 24 tys zł rocznie. Czyli po przebudowie miałoby zarabiać jakieś 8,5 razy więcej. Istotnie bardzo interesujące .....
Po drugie pow. zabudowy dworca to 162 m2 (pow.użytkowa 110,26 m2) więc zakładając, że dobudowane ma być 1 piętro (nawet w całości przeznaczone na pow.handlowo - usługową) to stawki wynajmu musiałyby być dość wyśrubowane.
Powstaje więc pytanie na naprawdę ma powstać prze dworcu za te 700 tys zł, które mają być na to wydane? Dlaczego UMM nie chce pokazać planów? Przecież wypadałoby chyba zrobić jakieś konsultacje społeczne dla takiej inwestycji?
Ponieważ jak rozumiemy z listu czytelnika Urząd Miasta jest w tej sprawie bardzo niekooperujący, postanowiliśmy więc napisać kilka WIP-ów do innych instytucji, które właściwie w naszej opinii powinny odmówić pozwoleń jeżeli podejrzenia naszego czytelnika są słuszne i władze miasta postanowiły na siłę uszczęśliwić mieszkańców postawieniem na koszt gminy galerii handlowej dla PKP. Tym bardziej, że galeria handlowa ma się nijak do założeń zabytkowego zespołu urbanistyczno-krajobrazowego, na którego terenie ma rzekomo powstać.
Tak pochłonęło nas wyjaśnianie dlaczego władze miasta postanowił wydać duże pieniądze na remont i modernizację obiektu, który nie jest nawet własnością miasta, że nie zastanawialiśmy się na czym ta przebudowa ma polegać i czy rzeczywiście jest ona w interesie mieszkańców (pominąwszy na chwilę kwestie finansowe).
Ostatnio jednak przeczytaliśmy w Bibule Milanowskiej bardzo ciekawy list czytelnika n/t planowanych przebudów dworca, którego fragmenty pozwolimy sobie zacytować.
"(...)Szczegółowe plany tej inwestycji nie zostały zaprezentowane mieszkańcom, jednak Burmistrz informuje że szacowane dochody z wynajmu i opodatkowania znajdujących się tam po przebudowie lokali wyniosą ok. 206 000 złotych rocznie. Uzyskanie tak wysokich wpływów jest możliwe jedynie przy założeniu, że będzie to bardzo duży obiekt – w istocie galeria handlowa.
Zaniepokojony tymi planami zwróciłem się do gminy z prośbą o udostępnienie bliższych informacji, kierując pytanie do burmistrza. Niestety lakoniczne odpowiedzi sprowadziły się do komunikatu, że gmina nie planuje uzgadniać z mieszkańcami swoich planów inwestycyjnych w odniesieniu do poczekalni, a dalsze informacje zostaną przekazane dopiero po ostatecznym rozstrzygnięciu sprawy.(...)"
Hmm... Po pierwsze z tego co pamiętamy burmistrz twierdzi, że aktualnie miasto zarabia na podnajmie powierzchni na dworcu jakieś 24 tys zł rocznie. Czyli po przebudowie miałoby zarabiać jakieś 8,5 razy więcej. Istotnie bardzo interesujące .....
Po drugie pow. zabudowy dworca to 162 m2 (pow.użytkowa 110,26 m2) więc zakładając, że dobudowane ma być 1 piętro (nawet w całości przeznaczone na pow.handlowo - usługową) to stawki wynajmu musiałyby być dość wyśrubowane.
Powstaje więc pytanie na naprawdę ma powstać prze dworcu za te 700 tys zł, które mają być na to wydane? Dlaczego UMM nie chce pokazać planów? Przecież wypadałoby chyba zrobić jakieś konsultacje społeczne dla takiej inwestycji?
Ponieważ jak rozumiemy z listu czytelnika Urząd Miasta jest w tej sprawie bardzo niekooperujący, postanowiliśmy więc napisać kilka WIP-ów do innych instytucji, które właściwie w naszej opinii powinny odmówić pozwoleń jeżeli podejrzenia naszego czytelnika są słuszne i władze miasta postanowiły na siłę uszczęśliwić mieszkańców postawieniem na koszt gminy galerii handlowej dla PKP. Tym bardziej, że galeria handlowa ma się nijak do założeń zabytkowego zespołu urbanistyczno-krajobrazowego, na którego terenie ma rzekomo powstać.
Nasze WIP-y |
-Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków- Wnosimy o udzielenie informacji publicznej w postaci 1. kopii uzgodnień Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków dla inwestycji Gminy Milanówek na działce 1/8, obr 06-03 (obiekt należący do PKP w dzierżawie Gminy Milanówek). |
Nasze WIP-y |
-Wojewoda Mazowiecki- Wnosimy o udzielenie informacji publicznej w postaci podania parametrów dla inwestycji Gminy Milanówek na działce 1/8, obr 06-03 (obiekt należący do PKP w dzierżawie Gminy Milanówek) na którą wydane zostało przez Wojewodę Mazowieckiego pozwolenie na budowę w roku 2013 w tym: 1. kubatury obiektu (po zatwierdzonej przez Wojewodę Mazowieckiego rozbudowie/przebudowie) 2. całkowitej powierzchni obiektu (po zatwierdzonej przez Wojewodę Mazowieckiego rozbudowie/przebudowie) 3. całkowitej powierzchni użytkowej obiektu (po zatwierdzonej przez Wojewodę Mazowieckiego rozbudowie/przebudowie) 4. całkowitej powierzchni handlowej obiektu (po zatwierdzonej przez Wojewodę Mazowieckiego rozbudowie/przebudowie) |
Cel publiczny??
Jakiś czas temu otrzymaliśmy kopie umowy 272/99/TOM/13 dotyczącą projektu przebudowy dworca PKP w Milanówku. W umowie (zawartej z firmą "KANON") wypatrzyliśmy pewne interesujące elementy, którymi uważamy, że warto podzielić się z czytelnikami.
Otóż w umowie nie wiedzieć czemu przewija się motyw "decyzji lokalizacji celu publicznego". Decyzja lokalizacji celu publicznego wymieniona jest na str 1 umowy jako element przedmiotu umowy oraz na str 2 jako warunek zapłaty tj. "30% płatne po uzyskaniu decyzji lokalizacji celu publicznego".
Problem w tym, że za nic nie możemy dopatrzeć się co też przebudowa dworca może mieć wspólnego z jakimkolwiek celem publicznym.
Definicja celu publicznego określona jest w art 6 ustawy o gospodarce nieruchomościami.Są tam wymienione m.in. różne funkcje związane z budową dróg, gazociagów, wodociągów i innych mediów, obiekty potrzebne do obronności państwa, cmentarze etc.
Natomiast nie znaleźliśmy tam niczego co pasuje do następującego opisu "(...)Budynek, oprócz roli wizerunkowej, będzie pełnił również funkcje usługowo-handlowe. Szacowany dochód z wynajmu i opodatkowania znajdujących się tam lokali to ok. 206 000 zł w skali roku. Oprócz wspomnianego wynajmu planujemy przeznaczyć jeden z lokali na promocję miasta i kultury (...)" [wywiad z Burmistrzem Miasta Milanówka, Biuletyn Miasta Milanówka, grudzień 2013].
A może jest coś czego nie wiemy, a co mieszkańcy Milanówka wiedzieć powinni? W każdym razie zapytamy...
Otóż w umowie nie wiedzieć czemu przewija się motyw "decyzji lokalizacji celu publicznego". Decyzja lokalizacji celu publicznego wymieniona jest na str 1 umowy jako element przedmiotu umowy oraz na str 2 jako warunek zapłaty tj. "30% płatne po uzyskaniu decyzji lokalizacji celu publicznego".
Problem w tym, że za nic nie możemy dopatrzeć się co też przebudowa dworca może mieć wspólnego z jakimkolwiek celem publicznym.
Definicja celu publicznego określona jest w art 6 ustawy o gospodarce nieruchomościami.Są tam wymienione m.in. różne funkcje związane z budową dróg, gazociagów, wodociągów i innych mediów, obiekty potrzebne do obronności państwa, cmentarze etc.
Natomiast nie znaleźliśmy tam niczego co pasuje do następującego opisu "(...)Budynek, oprócz roli wizerunkowej, będzie pełnił również funkcje usługowo-handlowe. Szacowany dochód z wynajmu i opodatkowania znajdujących się tam lokali to ok. 206 000 zł w skali roku. Oprócz wspomnianego wynajmu planujemy przeznaczyć jeden z lokali na promocję miasta i kultury (...)" [wywiad z Burmistrzem Miasta Milanówka, Biuletyn Miasta Milanówka, grudzień 2013].
A może jest coś czego nie wiemy, a co mieszkańcy Milanówka wiedzieć powinni? W każdym razie zapytamy...
Nasze WIP-y |
-UMM- Wnosimy o udzielenie informacji publicznej w postaci odpowiedzi na pytanie: 1. na czym polega "cel publiczny" o którym mowa w umowie nr 272/99/TOM/13? |
Poczekalnia na peronie jest przez niektórych nazywana siedliskiem nietoperzy. Nazwa wydaje się być adekwatna, bo stoi zamknięta na głucho od szeregu lat budząc irytację czekających na pociąg mieszkańców. Szczególnie w wietrzne, deszczowe czy mroźne dni. Poczekalnia jest dzierżawiona przez miasto Milanówek od 2008 roku na mocy tej samej umowy co budynek dworca. Niewątpliwie wyjaśnienia wymaga dlaczego do tej pory nie została udostępniona mieszkańcom.
Panie burmistrzu prosimy o klucze !
Warto śledzić co się dzieje na różnych FB. Dzisiaj na przykład dowiedzieliśmy się (24-01-2014), że Urząd Miasta nadal trzyma poczekalnie na peronie pod kluczem. Dla przypomnienia na mocy umowy z PKP Urząd Miasta dzierżawi budynek poczekalni oraz dworca od 5 lat. Opłaty poniesione z tytułu wspomnianej dzierżawy (obejmującej poczekalnię i budynek dworca) przekroczyły już 30 tys złotych. Opłaty są pokrywane oczywiście z naszych (czyli mieszkańców) pieniędzy.
Już sam fakt wydawania dużych pieniędzy po to by Urząd Miasta mógł sobie jakiś klucz w szufladzie potrzymać brzmi jak żart. Latem to może być nawet śmieszne, ale gdy słupki termometrów oscylują w granicach minus 10 stopni - to żart zmienia się w makabreskę. Tym bardziej, że na przyszły tydzień przewidywane są silne opady śniegu.
Nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić jak krążą myśli po głowach ludzi odpowiedzialnych za tą sytuacje.
A może wytłumaczenie jest proste. Może burmistrz i inne osoby odpowiedzialne po prostu nie rozumieją, że gdy się czeka na pociąg to często po prostu jest zimno i do tego wieje silny wiatr, a czasami nawet mokro, bo pada. W związku z tym może po prostu nie rozumieją, ze poczekalnia na peronie to wcale nie jest jakiś ozdobny gadżet , lecz coś co ma w założeniu ułatwiać życie pasażerom kolei. Tylko tak jesteśmy w stanie wytłumaczyć sobie fakt, że w roku wyborczym (o czym przypomniały nam ostatnie działania MDiJ) burmistrz nie raczył nawet wysprzątać i odświeżyć budynku poczekalni i oddać jej w użytkowanie zmarzniętym mieszkańcom korzystającym z kolei.
A tymczasem za pomocą "Pytań do Burmistrza" zwróciliśmy się z apelem.
Już sam fakt wydawania dużych pieniędzy po to by Urząd Miasta mógł sobie jakiś klucz w szufladzie potrzymać brzmi jak żart. Latem to może być nawet śmieszne, ale gdy słupki termometrów oscylują w granicach minus 10 stopni - to żart zmienia się w makabreskę. Tym bardziej, że na przyszły tydzień przewidywane są silne opady śniegu.
Nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić jak krążą myśli po głowach ludzi odpowiedzialnych za tą sytuacje.
A może wytłumaczenie jest proste. Może burmistrz i inne osoby odpowiedzialne po prostu nie rozumieją, że gdy się czeka na pociąg to często po prostu jest zimno i do tego wieje silny wiatr, a czasami nawet mokro, bo pada. W związku z tym może po prostu nie rozumieją, ze poczekalnia na peronie to wcale nie jest jakiś ozdobny gadżet , lecz coś co ma w założeniu ułatwiać życie pasażerom kolei. Tylko tak jesteśmy w stanie wytłumaczyć sobie fakt, że w roku wyborczym (o czym przypomniały nam ostatnie działania MDiJ) burmistrz nie raczył nawet wysprzątać i odświeżyć budynku poczekalni i oddać jej w użytkowanie zmarzniętym mieszkańcom korzystającym z kolei.
A tymczasem za pomocą "Pytań do Burmistrza" zwróciliśmy się z apelem.
Szanowny Panie Burmistrzu! |
Informujemy, ze budynek poczekalni na peronie, do którego klucze posiada Urząd Miasta jest cały czas zamknięty. Dzieje sie tak pomimo siarczystych mrozów i czekających nas (w/g prognoz pogody) obfitych opadów sniegu. Nie jest zrozumiałe dlaczego mieszkańcy miasta Milanówka ponosząc opłaty z tytułu dzierżawy budynków od PKP (juz ponad 30 tys złotych w ciagu ostatnich 5 lat) nie moga korzystać z budynku poczekalni, szczególnie w okresie ekstremalnych warunkow pogodowych. Nie rozumiemy dlaczego od 5 lat Urząd Miasta uchyla sie od udostępnienia obiektu mieszkańcom. Jak rozumiemy z braku tabliczek o niebezpieczeństwie spowodowanym złym stanem obiektu - obiekt w stanie obecnym nadaje sie do uzytku po dokonaniu niezbednych czynnosci porzadkowych. Wobec czego, w zwiazku z ekstremalnymi warunkami atmosferycznymi, apelujemy o natychmiastowe udostępnienie obiektu, po dokonaniu niezbednych czynnosci porzadkowych. |
Dostaliśmy nastepującą odpowiedź: Szanowni Państwo, Budynek poczekalni na peronie PKP wymaga bardzo gruntownego remontu, nie ma możliwości przeprowadzenia drobnych remontów, które w momencie kompleksowego remontu ulegną zniszczeniu. Do czasu zakończenia projektowania przez PKP przebudowy linii kolejowej nr 447 nie jesteśmy w stanie udostępnić obiektu do użytkowania. Z poważaniem z up. Burmistrza Miasta Milanówka |
No cóż, raczej pozbawiona empatii odpowiedź bo mieszkańcy wciąż marzną na peronie
Spróbujemy więc rozwiązać zagadkę jak mogło do tego że dzierżawiona poczekalnia nie może być udostępniona ze względu na swój stan techniczny. Może zmotywuje to do podjęcia należnych działań.
Na początek ustalmy, czy Urząd Miasta Milanówka wydzierżawił poczekalnię w tak złym stanie, że nie można jej użytkować czy też poczekalnia zniszczyła się tak w trakcie trwania dzierżawy. Mamy nadzieję iż nie jest to ten drugi przypadek bo wówczas miasto może czekać kosztowny proces z PKP domagającego się odszkodowania za zniszczone mienie. Jeśli natomiast jest to pierwszy przypadek to (abstrahując od tego po co UMM brał w dzierżawę kompletną ruinę) to mamy nadzieję, że ma przynajmniej udokumentowane, że przekazano mu ruinę. Inaczej znów wracamy do możliwości kosztownego procesu z PKP domagającego się odszkodowania za zniszczone mienie.
Poza tym ciekawi jesteśmy na czym UMM opiera swoje twierdzenia o tym, że poczekalnia "wymaga gruntownego remontu". Był ktoś w środku od 5 lat? Oglądał? Udokumentował?
Spróbujemy więc rozwiązać zagadkę jak mogło do tego że dzierżawiona poczekalnia nie może być udostępniona ze względu na swój stan techniczny. Może zmotywuje to do podjęcia należnych działań.
Na początek ustalmy, czy Urząd Miasta Milanówka wydzierżawił poczekalnię w tak złym stanie, że nie można jej użytkować czy też poczekalnia zniszczyła się tak w trakcie trwania dzierżawy. Mamy nadzieję iż nie jest to ten drugi przypadek bo wówczas miasto może czekać kosztowny proces z PKP domagającego się odszkodowania za zniszczone mienie. Jeśli natomiast jest to pierwszy przypadek to (abstrahując od tego po co UMM brał w dzierżawę kompletną ruinę) to mamy nadzieję, że ma przynajmniej udokumentowane, że przekazano mu ruinę. Inaczej znów wracamy do możliwości kosztownego procesu z PKP domagającego się odszkodowania za zniszczone mienie.
Poza tym ciekawi jesteśmy na czym UMM opiera swoje twierdzenia o tym, że poczekalnia "wymaga gruntownego remontu". Był ktoś w środku od 5 lat? Oglądał? Udokumentował?
Nasze WIP-y |
-UMM- Wnosimy o udzielenie informacji publicznej w postaci: 1. kopii dokumentu zawierajacego opis stanu technicznego poczekalni na peronie w momencie przejęcia obiektu w dzierżawę przez UMM lub potwierdzenia, że taki dokument nie istnieje. 2. kopii dokumentu z którego Kierownik Referatu TOM wywodzi stwierdzenie o tym, że poczekalnia "wymaga gruntownego remontu" w odpowiedzi na "Pytanie do Burmistrza" nr 3246 z kategorii "Praca samorządu i urzędu" lub potwierdzenia iż taki dokument nie istnieje. |
Jak to Burmistrz poczekalnię na peronie remontował
Jak Burmistrz dach poczekalni na peronie łatał.
Poszukując rozwiązania zagadki zamkniętej poczekalni na peronie, przejrzeliśmy dostępną korespondencję jaką burmistrz wymieniał z różnymi instytucjami w tej sprawie. Czytając ją można było odnieść wrażenie, że bezradnie wykonuje on jakieś nerwowe ruchy. Niestety, jak się okazało nerwowe ruchy burmistrza nie są w stanie nawet doprowadzić do tak prostej czynności jak załatanie dachu nad poczekalnią.
Zacznijmy od uniżonego pisma, które burmistrz wysłał do PKP 25.05.2013. W piśmie czytamy
"Gmina Milanówek zamierza jeszcze w tym roku wykonać prace modernizacyjne na terenie PKP związane z remontem obiektu poczekalni na peronie. W związku z powyższym zwracam się z prośbą o wykonanie naprawy dachu wiaty nad budynkiem poczekalni, polegającym na wymianie poszycia i odwodnienia".
Wygląda jednak na to, że PKP pozostało nieczułe na uniżone prośby Burmistrza bo 06.09.2013 roku burmistrz złożył u Wojewody Mazowieckiego zgłoszenie robót budowlanych z którego wynikało, że dach będzie już naprawiał sam (czyli jak domniemamy na koszt mieszkańców).
Nie wiadomo czemu zamiast odczekać 30 dni i rozpocząć remont poczekalni burmistrz 24.09.2013 złożył kolejne zgłoszenie robót budowlanych znów zawierające m.in. łatanie dachu nad poczekalnią, które od poprzedniego zgłoszenia różni się głównie tym, że poprzednie wypełniane było ręcznie, a to na komputerze.
Teoretycznie w tej sytuacji 24.10.2013 nie powinno być już żadnych przeszkód uniemożliwiających m.in. załatanie dachu. Tym bardziej, że warunki atmosferyczne były wyjątkowo korzystne.
Podsumowując całą opowieść; Wydzierżawiono poczekalnię na peronie w 2008 r i od tej pory nie zdołano nie jej oddać do dyspozycji mieszkańców, ale nawet wyegzekwować zabezpieczenia przed dalsza dewastacją w tak podstawowym stopniu jak załatanie dachu. I to nawet wtedy gdy udało się zdobyć komplet pozwoleń na przeprowadzenie niezbędnych prac
Poniżej część dokumentacji
Poszukując rozwiązania zagadki zamkniętej poczekalni na peronie, przejrzeliśmy dostępną korespondencję jaką burmistrz wymieniał z różnymi instytucjami w tej sprawie. Czytając ją można było odnieść wrażenie, że bezradnie wykonuje on jakieś nerwowe ruchy. Niestety, jak się okazało nerwowe ruchy burmistrza nie są w stanie nawet doprowadzić do tak prostej czynności jak załatanie dachu nad poczekalnią.
Zacznijmy od uniżonego pisma, które burmistrz wysłał do PKP 25.05.2013. W piśmie czytamy
"Gmina Milanówek zamierza jeszcze w tym roku wykonać prace modernizacyjne na terenie PKP związane z remontem obiektu poczekalni na peronie. W związku z powyższym zwracam się z prośbą o wykonanie naprawy dachu wiaty nad budynkiem poczekalni, polegającym na wymianie poszycia i odwodnienia".
Wygląda jednak na to, że PKP pozostało nieczułe na uniżone prośby Burmistrza bo 06.09.2013 roku burmistrz złożył u Wojewody Mazowieckiego zgłoszenie robót budowlanych z którego wynikało, że dach będzie już naprawiał sam (czyli jak domniemamy na koszt mieszkańców).
Nie wiadomo czemu zamiast odczekać 30 dni i rozpocząć remont poczekalni burmistrz 24.09.2013 złożył kolejne zgłoszenie robót budowlanych znów zawierające m.in. łatanie dachu nad poczekalnią, które od poprzedniego zgłoszenia różni się głównie tym, że poprzednie wypełniane było ręcznie, a to na komputerze.
Teoretycznie w tej sytuacji 24.10.2013 nie powinno być już żadnych przeszkód uniemożliwiających m.in. załatanie dachu. Tym bardziej, że warunki atmosferyczne były wyjątkowo korzystne.
Podsumowując całą opowieść; Wydzierżawiono poczekalnię na peronie w 2008 r i od tej pory nie zdołano nie jej oddać do dyspozycji mieszkańców, ale nawet wyegzekwować zabezpieczenia przed dalsza dewastacją w tak podstawowym stopniu jak załatanie dachu. I to nawet wtedy gdy udało się zdobyć komplet pozwoleń na przeprowadzenie niezbędnych prac
Poniżej część dokumentacji
|
|
Ostatnio doszły do słuchy, że poczekalnia nie będzie remontowana bo PKP ma w bliżej nieokreślonym czasie jakieś bliżej nieokreślone plany, które być może skutkowały będą remontem poczekalni.
Przyznajemy, że w tej sytuacji czujemy się poważnie zaniepokojeni tym, że burmistrz nie potrafi nawet doprowadzić do załatania dachu nad poczekalnią.
W tej sytuacji postanowiliśmy mu jakoś pomóc. Bynajmniej nie dlatego, że burmistrza lubimy, ale szkoda nam mieszkańców Milanówka, którzy przez jego nieudolność marzną na peronie obok zamkniętej poczekalni z cieknącym dachem.
Postanowiliśmy więc zwrócić się do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Grodzisku Mazowieckim z prośbą o interwencję.
A przy okazji postanowiliśmy też sprawdzić czy burmistrz wykonuje obowiązkowe przeglądy stanu technicznego obiektu.
Przyznajemy, że w tej sytuacji czujemy się poważnie zaniepokojeni tym, że burmistrz nie potrafi nawet doprowadzić do załatania dachu nad poczekalnią.
W tej sytuacji postanowiliśmy mu jakoś pomóc. Bynajmniej nie dlatego, że burmistrza lubimy, ale szkoda nam mieszkańców Milanówka, którzy przez jego nieudolność marzną na peronie obok zamkniętej poczekalni z cieknącym dachem.
Postanowiliśmy więc zwrócić się do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Grodzisku Mazowieckim z prośbą o interwencję.
A przy okazji postanowiliśmy też sprawdzić czy burmistrz wykonuje obowiązkowe przeglądy stanu technicznego obiektu.
Nasze WIP-y |
-Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Grodzisku Mazowieckim- Zwracamy się w obywatelskim apelem o wszczęcie z urzędu postępowania w trybie art 66 Prawa Budowlanego w stosunku do Burmistrza Miasta Milanówka w związku ze stanem technicznym dzierżawionej przez Gminę Milanówek poczekalni znajdującej się na peronie w Milanówku. Zwracamy się także z wnioskiem o udzielenie informacji publicznej w postaci: 1. kopii protokołów o których mowa w art 70 pkt 2 Prawa Budowlanego wykonanych przez Burmistrza Miasta Milanówka oraz dostarczonych do PINB w Grodzisku Mazowieckim dotyczących poczekalni na peronie w Milanówku 2. informacji o tym czy PINB w Grodzisku Mazowieckim prowadził jakiekolwiek postępowania w trybie art 66 Prawa Budowlanego w stosunku do Burmistrza Miasta Milanówka w związku ze stanem technicznym dzierżawionej przez Gminę Milanówek poczekalni znajdującej się na peronie w Milanówku. |
Co o "ekranach "wiedzieć powinniśmy
Trzeba podkreślić, że mówienie o inwestycji dotyczącej "ekranów", jest tutaj mylące. Inwestycją jest modernizacja linii kolejowej, a ekrany są co najwyżej propozycją inwestora odnośnie sposobu zaadresowania problemu zwiększonego poziomu hałasu i drgań generowanych na skutek wykorzystywania torów przez pociągi szybkich prędkości. Zwiększona przepustowość i zwiększona prędkość to prawdziwe problemy, które mogą być przyczyną nie tylko znacznej uciążliwości dla mieszkańców. Nie można wykluczyć, że będą miały negatywny wpływ także na budynki stojące w pobliżu torów. Konsekwencje będziemy ponosić my - mieszkańcy.
Nie rozumiemy dlaczego te problemy nie zostały uczciwie przedyskutowane a cała dyskusję skupiono wokół "ekranów".
Zainteresowanych tematem odsyłamy do "Raportu oddziaływania na środowisko przedsięwzięcia - "Modernizacja linii kolejowej Warszawa - Łódź, etap II, LOT A, odcinek Warszawa Zachodnia - Miedniewice (Skierniewice) na terenie województwa mazowieckiego. Pruszków - Grodzisk od km 18+100 - km 28+100"., oraz jego uzupełnienia.
Nie rozumiemy dlaczego te problemy nie zostały uczciwie przedyskutowane a cała dyskusję skupiono wokół "ekranów".
Zainteresowanych tematem odsyłamy do "Raportu oddziaływania na środowisko przedsięwzięcia - "Modernizacja linii kolejowej Warszawa - Łódź, etap II, LOT A, odcinek Warszawa Zachodnia - Miedniewice (Skierniewice) na terenie województwa mazowieckiego. Pruszków - Grodzisk od km 18+100 - km 28+100"., oraz jego uzupełnienia.
Parodia zwana konsultacjami
W naszej opinii, konsultacje w sprawie modernizacji linii kolejowej (zwane potocznie konsultacjami w sprawie "ekranów" pokazały nie tylko ogrom niekompetencji wszystkich podmiotów ze sprawą związanych, ale przede wszystkim ich niemalże paniczny strach przed otwartą debatą społeczną. Wszyscy zdawali sie być zainteresowani dostarczeniem fikcji przyzwolenia społecznego, a nie rzetelną dyskusją nad problemami, które powstały jako efekt uboczny postępu i które, jeżeli nie zostaną należnie zaadresowane, mogą być przyczyną znacznych szkód. Poniżej dwa felietony o wrażeniach z tych "konsultacji".
# # #
Land od make believe czyli w krainie wielkiej iluzji
Spotkanie w sprawie ekranów miało w sobie coś surrealnego. Przez ponad pięć godzin osoby siedzące na widowni i patrzące na grono siedzące za stołem mogły mieć wrażenie, że tak naprawdę biorą udział w kolejnym występie słynnego iluzjonisty Davida Coperfielda, który przy pomocy swoich trików usiłuje pokazać nam jak można wprowadzić w błąd nasze zmysły, kierując naszą uwagą na irrelewantne szczegóły i odciągając od tego co jest istotne dla właściwej percepcji tego co się dzieje.
Niczym w David Coperfield Show sceneria została przygotowana bardzo starannie. Duży prezyderialny stół, za nim osoby o imponująco brzmiących tytułach, prezentacja, slajdy, liczby ... Powinno onieśmielić każdego
Potem pytania (bo z góry zastrzeżono, że opinia mieszkańców nie jest przedmiotem zainteresowania, a spotkanie ma charakter informacyjny) i profesjonalnie wyglądający moderator, który najwyraźniej potrafił się wysłowić. Na każde pytanie udzielono odpowiedzi .... Wszystko niby OK i profesjonalnie. Można odnotować, że spotkanie z mieszkańcami się odbyło i wszelkie zastrzeżenia zostały rozwiane. Tyle iluzja.
Jeżeli sięgniemy głębiej obraz wygląda jednak trochę inaczej.
Zacznijmy od szanownego gremium zgromadzonego za stołem. Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków - instytucja, która w ciągu ostatnich kilku lat wsławiła się wydawaniem decyzji, które powodują dewastacje istniejącego zespołu urbanistyczno-krajobrazowego (z pozytywnym zaopiniowaniem planu zagospodarowania Turczynka na czele). Instytucja, która nie ma nic przeciwko powstawaniu blokowisk i innych nieodpowiednich obiektów w sercu chronionego zespołu, pozwala na też na bezkosztową wycinkę drzew. Instytucja, która nie jest w stanie od ponad roku wyjaśnić jak to się stało, że z jej rejestrów zniknęło ok. 200 zabytkowych obiektów wchodzących w skład zabytkowego zespołu wpisanego do rejestru zabytków.
Obok siedział Burmistrz Miasta Milanówka, którego największa ambicją ostatnio wydaje się być zamiana Miasta - Letniska (czy też Miasta - Lasu) na wybetonowane Miasto - Centrum Handlowe w czym nie ma do chwili obecnej nawet wsparcia Rady Miasta Milanówka (co mówi dużo) i który ucieka się do kruczków prawnych aby uniemożliwić mieszkańcom utrudnianie dewastacji najbliższego otoczenia ich miejsca zamieszkania (jak np. przy terenie MIFAM, gdzie jedno postępowanie wymagające oceny oddziaływania na środowisko podzielone zostało na dwa postępowania nie wymagające oceny oddziaływania na środowisko). Dewastacja milanowskich obiektów zabytkowych i zieleni, która nastąpiła w ciągu ostatniej dekady jest widoczna gołym okiem.
Obok siedział przedstawiciel Wojewody Mazowieckiego. Urząd, który do tej pory wsławił się zadziwiającą nieudolnością jako instytucja kontrolna niezdolnym do usunięcia nawet tak ewidentnych nieprawidłowości jak uchwała Rady Miasta Milanówka zawierająca stan prawny nieruchomości sprzeczny ze stanem prawnym ujawnionym w jej księgach wieczystych. Przyczyny tego, wręcz bałwochwalczego stosunku Wojewody Mazowieckiego do Burmistrza trudno ustalić, ale absurd goni absurd i czasami ma się wrażenie, że Wojewoda Mazowiecki swoja funkcję pojmuje jako "podpisywanie na drugą rękę" pomysłów Burmistrza.
Dalej za stołem siedziało PKP. No cóż... jako strona mająca interes w załatwieniu sprawy PKP nie powinno chyba siedzieć za tym samym stołem co obiektywni urzędnicy, bo już sam ten fakt może budzić wątpliwości co do ich obiektywności. Tak samo jak powierzenie roli moderatora spotkania osobie reprezentującej PKP.
PKP twierdzi, że celem projektu jest dostosowanie szlaku kolejowego do większych prędkości i zwiększenia przepustowości. Czy taki projekt ma naprawdę sens skoro i tak nie da się poprawić parametrów szlaku w sposób zadowalający (tj. dostosować do tzw. wielkich prędkości)?. Możliwość budowy nowej linii kolejowej jest już nawet podobno rozpatrywana. Wykonano nawet jakieś wstępne studium wykonalności, które leży sobie gdzieś w ministerialnym regale czekając aż ktoś sobie o nim przypomni. Tymczasem, póki co to wygląda na to PKP zamierza wrzucić ciężkie (unijne miliony) w prace na "poprawę" istniejącego szlaku, pomimo iż nic poza jego totalna przebudowa nie umożliwi znaczącego wzrostu przepustowości, chociażby ze względu na warunki aereodynamiczne. Oczywiście byłaby to być może sprawa pomiędzy PKP, a sponsorem czyli EU, gdyby nie szkody jakie z tego mogą wyniknąć dla szeregu osób, których prawo głosu się ogranicza (w tym mieszkańców Milanówka).
Nie mamy żadnych wątpliwości, że ograniczenie hałasu jest korzystnym zjawiskiem tylko, że propozycje PKP w żaden sposób tego nie gwarantują. Wręcz przeciwnie, obawiamy się, ze na skutek realizacji projektu w obecnej formie uciążliwość wzrośnie. Projekt, który PKP przedstawiło sprawia wrażenie, że jego priorytetem był jak najniższy budżet inwestycyjny kosztem jakości życia mieszkańców w celu osiągnięcia jakiegoś nieosiągalnego celu. Innymi słowy mamy wrażenie uczestniczenia w jakiejś Wielkiej Iluzji np przedstawieniu Davida Copperfielda
Prawdę mówiąc to trudno nam uwierzyć aby ktokolwiek siedzący za stołem mógł wierzyć, że proponowane rozwiązania poprawią sytuacje mieszkańców. Nie jesteśmy już nawet pewni, czy naprawdę leży to w zakresie czyichkolwiek zainteresowań. Nie rozumiemy na przykład dlaczego przy okazji remontu torowiska nie planuje się położenia mat antywibracyjnych na całej długości torów w celu ograniczenia wibracji zagrażających substancji szeregu budynków (niejednokrotnie zabytkowych) skoro od wielu lat wiadomo, że jest to poważny problem. Dlaczego konieczna jest wycinka szeregu drzew (jak rozumiemy mówimy o co najmniej kilkudziesięciu dużych drzewach), które tworzą realna ochronę przed hałasem (przynajmniej tak zdają się twierdzić mieszkający w pobliżu torów ludzie) i zastąpienie ich .... 2 metrowym ekranem. Absurd tego rozwiązania jest chyba oczywisty.
Nic więc dziwnego, że znakomita większość mieszkańców obecnych na debacie (których wbrew doniesieniom lokalnych mediów stawiło się całkiem sporo - wystarczy wspomnieć, że na samej liście chcących zabrać głos zapisało się ponad 20 osób, a była to zdecydowana mniejszość wśród przybyłych) miała wiele zastrzeżeń do projektu. Było to w sposób oczywisty widoczne w ich pytaniach i zastrzeżeniach pomimo iz moderatorem dyskusji była przedstawicielka PKP, która w kilku momentach nie potrafiła ukryc niezadowolenia z przebiegu debaty z absolutnie niestosownym "A co panią to....." (na pytanie o to ile w budżecie projektu przeznaczone jest na działania związane z drzewami .
Tyle o iluzji obiektywizmu w prowadzonej debacie. Spójrzmy jednak na pozytywy. Część zabierających głos poza tematem ekranów poruszyło też temat konieczności zwiększenia wpływu mieszkańców Milanówka w ważne dla nich decyzje. W trakcie debaty zbierane były podpisy pod petycją wprowadzenia inicjatywy uchwałodawczej mieszkańców. To już nie była iluzja
# # #
Land od make believe czyli w krainie wielkiej iluzji
Spotkanie w sprawie ekranów miało w sobie coś surrealnego. Przez ponad pięć godzin osoby siedzące na widowni i patrzące na grono siedzące za stołem mogły mieć wrażenie, że tak naprawdę biorą udział w kolejnym występie słynnego iluzjonisty Davida Coperfielda, który przy pomocy swoich trików usiłuje pokazać nam jak można wprowadzić w błąd nasze zmysły, kierując naszą uwagą na irrelewantne szczegóły i odciągając od tego co jest istotne dla właściwej percepcji tego co się dzieje.
Niczym w David Coperfield Show sceneria została przygotowana bardzo starannie. Duży prezyderialny stół, za nim osoby o imponująco brzmiących tytułach, prezentacja, slajdy, liczby ... Powinno onieśmielić każdego
Potem pytania (bo z góry zastrzeżono, że opinia mieszkańców nie jest przedmiotem zainteresowania, a spotkanie ma charakter informacyjny) i profesjonalnie wyglądający moderator, który najwyraźniej potrafił się wysłowić. Na każde pytanie udzielono odpowiedzi .... Wszystko niby OK i profesjonalnie. Można odnotować, że spotkanie z mieszkańcami się odbyło i wszelkie zastrzeżenia zostały rozwiane. Tyle iluzja.
Jeżeli sięgniemy głębiej obraz wygląda jednak trochę inaczej.
Zacznijmy od szanownego gremium zgromadzonego za stołem. Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków - instytucja, która w ciągu ostatnich kilku lat wsławiła się wydawaniem decyzji, które powodują dewastacje istniejącego zespołu urbanistyczno-krajobrazowego (z pozytywnym zaopiniowaniem planu zagospodarowania Turczynka na czele). Instytucja, która nie ma nic przeciwko powstawaniu blokowisk i innych nieodpowiednich obiektów w sercu chronionego zespołu, pozwala na też na bezkosztową wycinkę drzew. Instytucja, która nie jest w stanie od ponad roku wyjaśnić jak to się stało, że z jej rejestrów zniknęło ok. 200 zabytkowych obiektów wchodzących w skład zabytkowego zespołu wpisanego do rejestru zabytków.
Obok siedział Burmistrz Miasta Milanówka, którego największa ambicją ostatnio wydaje się być zamiana Miasta - Letniska (czy też Miasta - Lasu) na wybetonowane Miasto - Centrum Handlowe w czym nie ma do chwili obecnej nawet wsparcia Rady Miasta Milanówka (co mówi dużo) i który ucieka się do kruczków prawnych aby uniemożliwić mieszkańcom utrudnianie dewastacji najbliższego otoczenia ich miejsca zamieszkania (jak np. przy terenie MIFAM, gdzie jedno postępowanie wymagające oceny oddziaływania na środowisko podzielone zostało na dwa postępowania nie wymagające oceny oddziaływania na środowisko). Dewastacja milanowskich obiektów zabytkowych i zieleni, która nastąpiła w ciągu ostatniej dekady jest widoczna gołym okiem.
Obok siedział przedstawiciel Wojewody Mazowieckiego. Urząd, który do tej pory wsławił się zadziwiającą nieudolnością jako instytucja kontrolna niezdolnym do usunięcia nawet tak ewidentnych nieprawidłowości jak uchwała Rady Miasta Milanówka zawierająca stan prawny nieruchomości sprzeczny ze stanem prawnym ujawnionym w jej księgach wieczystych. Przyczyny tego, wręcz bałwochwalczego stosunku Wojewody Mazowieckiego do Burmistrza trudno ustalić, ale absurd goni absurd i czasami ma się wrażenie, że Wojewoda Mazowiecki swoja funkcję pojmuje jako "podpisywanie na drugą rękę" pomysłów Burmistrza.
Dalej za stołem siedziało PKP. No cóż... jako strona mająca interes w załatwieniu sprawy PKP nie powinno chyba siedzieć za tym samym stołem co obiektywni urzędnicy, bo już sam ten fakt może budzić wątpliwości co do ich obiektywności. Tak samo jak powierzenie roli moderatora spotkania osobie reprezentującej PKP.
PKP twierdzi, że celem projektu jest dostosowanie szlaku kolejowego do większych prędkości i zwiększenia przepustowości. Czy taki projekt ma naprawdę sens skoro i tak nie da się poprawić parametrów szlaku w sposób zadowalający (tj. dostosować do tzw. wielkich prędkości)?. Możliwość budowy nowej linii kolejowej jest już nawet podobno rozpatrywana. Wykonano nawet jakieś wstępne studium wykonalności, które leży sobie gdzieś w ministerialnym regale czekając aż ktoś sobie o nim przypomni. Tymczasem, póki co to wygląda na to PKP zamierza wrzucić ciężkie (unijne miliony) w prace na "poprawę" istniejącego szlaku, pomimo iż nic poza jego totalna przebudowa nie umożliwi znaczącego wzrostu przepustowości, chociażby ze względu na warunki aereodynamiczne. Oczywiście byłaby to być może sprawa pomiędzy PKP, a sponsorem czyli EU, gdyby nie szkody jakie z tego mogą wyniknąć dla szeregu osób, których prawo głosu się ogranicza (w tym mieszkańców Milanówka).
Nie mamy żadnych wątpliwości, że ograniczenie hałasu jest korzystnym zjawiskiem tylko, że propozycje PKP w żaden sposób tego nie gwarantują. Wręcz przeciwnie, obawiamy się, ze na skutek realizacji projektu w obecnej formie uciążliwość wzrośnie. Projekt, który PKP przedstawiło sprawia wrażenie, że jego priorytetem był jak najniższy budżet inwestycyjny kosztem jakości życia mieszkańców w celu osiągnięcia jakiegoś nieosiągalnego celu. Innymi słowy mamy wrażenie uczestniczenia w jakiejś Wielkiej Iluzji np przedstawieniu Davida Copperfielda
Prawdę mówiąc to trudno nam uwierzyć aby ktokolwiek siedzący za stołem mógł wierzyć, że proponowane rozwiązania poprawią sytuacje mieszkańców. Nie jesteśmy już nawet pewni, czy naprawdę leży to w zakresie czyichkolwiek zainteresowań. Nie rozumiemy na przykład dlaczego przy okazji remontu torowiska nie planuje się położenia mat antywibracyjnych na całej długości torów w celu ograniczenia wibracji zagrażających substancji szeregu budynków (niejednokrotnie zabytkowych) skoro od wielu lat wiadomo, że jest to poważny problem. Dlaczego konieczna jest wycinka szeregu drzew (jak rozumiemy mówimy o co najmniej kilkudziesięciu dużych drzewach), które tworzą realna ochronę przed hałasem (przynajmniej tak zdają się twierdzić mieszkający w pobliżu torów ludzie) i zastąpienie ich .... 2 metrowym ekranem. Absurd tego rozwiązania jest chyba oczywisty.
Nic więc dziwnego, że znakomita większość mieszkańców obecnych na debacie (których wbrew doniesieniom lokalnych mediów stawiło się całkiem sporo - wystarczy wspomnieć, że na samej liście chcących zabrać głos zapisało się ponad 20 osób, a była to zdecydowana mniejszość wśród przybyłych) miała wiele zastrzeżeń do projektu. Było to w sposób oczywisty widoczne w ich pytaniach i zastrzeżeniach pomimo iz moderatorem dyskusji była przedstawicielka PKP, która w kilku momentach nie potrafiła ukryc niezadowolenia z przebiegu debaty z absolutnie niestosownym "A co panią to....." (na pytanie o to ile w budżecie projektu przeznaczone jest na działania związane z drzewami .
Tyle o iluzji obiektywizmu w prowadzonej debacie. Spójrzmy jednak na pozytywy. Część zabierających głos poza tematem ekranów poruszyło też temat konieczności zwiększenia wpływu mieszkańców Milanówka w ważne dla nich decyzje. W trakcie debaty zbierane były podpisy pod petycją wprowadzenia inicjatywy uchwałodawczej mieszkańców. To już nie była iluzja
# # #
Urzędnicy, którzy się pogubili (w sprawie znaczenia głosu mieszkańców)
Zacznijmy od tego, że nie będziemy wypowiadać się "za", ani "przeciw" ekranom. Uważamy, że aby móc ustosunkować się do tej kwestii trzeba najpierw ustalić w jaki sposób mieszkańcy Milanówka mogą realizować swoje prawo wpływu na inwestycję, która jakby nie patrzeć będzie miała znaczący wpływ na ich życie. A przede wszystkim wyjaśnić trzeba dlaczego jest wokół tego tyle mylących informacji.
Po pierwsze, chcielibyśmy zauważyć, że w ogóle mówienie o inwestycji dotyczącej "ekranów", jest tutaj mylące. Inwestycją jest modernizacja linii kolejowej, a ekrany są co najwyżej propozycją inwestora odnośnie sposobu zaadresowania problemu zwiększonego poziomu hałasu generowanego na skutek wykonania inwestycji. Do tego propozycją, co do której nie ma żadnej gwarancji 100% skuteczności. W trakcie debaty przedstawiciele inwestora nie potrafili przekonująco wyjaśnić dlaczego wybrano właśnie ten wariant, ani co zdecydowało o odrzuceniu pozostałych. Nie powiedzieli też jakie warianty były brane pod uwagę.
Po drugie chcielibyśmy zwrócić jednak uwagę w związku z wczorajszą debatą nie na "ekrany", ale sposób potraktowania mieszkańców Milanówka, który bardzo nam się nie podobał. Okazywanie, że zrobiło się łaskę że w ogóle zorganizowało się debatę, strofowanie, unikanie merytorycznych odpowiedzi na pytania było co najmniej żenujące. Skoro organizatorzy przyszli na debatę z takim podejściem to po co w ogóle przyszli? Być może zagadkę wyjaśni tajemnicze słowo "strona sprawy"
Stroną sprawy jest każdy kto ma interes prawny w jej załatwieniu. Interesem prawnym może być np. to, że w sąsiedztwie powstanie jakiś obiekt, który utrudni dotychczasowy sposób korzystania z posiadanej nieruchomości np. sąsiad zbuduje ścianę powodującą zacienienie działki, albo otworzy warsztat lakierniczy emitujący nieprzyjemne zapachy.
Jak wynika z pokazywanych w trakcie debaty dokumentów linia kolejowa po modernizacji będzie źródłem zwiększonego hałasu oddziałującego na co najmniej kilkadziesiąt -kilkaset nieruchomości w Milanówku. Właściciele tych nieruchomości powinni więc być stroną sprawy ponieważ jako potencjalnie dotknięci zwiększonym hałasem mają w naszej opinii oczywisty interes prawny w jego rozstrzygnięciu. Czy zostali o tym poinformowani? To, że postawione zostaną ekrany ograniczające hałas nie jest tutaj żadnym argumentem, ponieważ jak stwierdzili przedstawiciele inwestora i projektanta nie mogą oni dać żadnej gwarancji odnośnie skuteczności ekranów, którą wykazać ma dopiero jakaś "analiza powykonawcza".
Dlaczego więc w trakcie debaty właściciele tych nieruchomości nie byli traktowani jako strona sprawy? Co więcej stroną sprawy nie jest nawet Miasto Milanówek, co wydaje się już zupełnym absurdem biorąc pod uwagę, że Miasto Milanówek jest właścicielem co najmniej jednej działki, która akurat nie będzie osłonięta ekranami, a tym samym oddziaływanie zwiększonego hałasu na nią jest oczywiste (chodzi o działkę pomiędzy ul. Bliską i granicą Milanówka z Grodziskiem Maz, podobno kupioną przez Miasto Milanówek pod kolejny etap TBS-ów). Dlaczego Burmistrz Milanówka nie zadbał o to, żeby zostać uwzględnionym jako strona sprawy jako przedstawiciel Miasta Milanówek? Dlaczego nie poinformowano mieszkańców posiadających nieruchomości w pobliżu torów, że powinni zostać uznani za stronę sprawy dotyczącej modernizacji linii kolejowej (nie "ekranów"), a w razie gdyby to nie nastąpiło mogą wnieść wniosek o uwzględnienie siebie jako strony sprawy?
Jak dla nas sytuacja jest trochę absurdalna. Bo jeśli nawet nie ma gwarancji, że planowane ekrany zadziałają i nie będzie żadnego oddziaływania dodatkowego hałasu/drgań na położone za nimi nieruchomości (a takiej gwarancji nie ma, co przyznaje nawet inwestor) to co oznacza nie poinformowanie właścicieli nieruchomości położonych w pobliżu torów o ich prawie do wpływu na przebieg procesu administracyjnego dotyczącego inwestycji polegającej na modernizacji linii kolejowej?
Podsumowując o ile racjonalne i zrozumiałe jest działanie inwestora, który ma projekt, budżet, terminy itp, to całkowicie niezrozumiałe jest działanie urzędników tj. Pana Konserwatora Zabytków, Pana Przedstawiciela Wojewody, Pana Burmistrza. Mamy wrażenie, że ci Panowie chyba gdzieś się pogubili w swoich uprawnieniach i zapomnieli na straży czyjego interesu powinni stać i z czyich podatków są wypłacana ich pensje. Bo dla przypomnienia obowiązkiem administracji jest prowadzenie postępowania w sposób budzący zaufanie jego uczestników do władzy publicznej (art 8 Kodeksu Postępowania Administracyjnego), a nie odstraszanie "natrętów", którzy mogą przez swoje działania spowodować opóźnienia lub dodatkowe koszty po stronie inwestora.
Chyba więc trochę powyjaśniamy o co też chodzi Panom Urzędnikom z tym "niedoinformowaniem" mieszkańców odnośnie roli strony sprawy w procesie administracyjnym? No i z eliminacją samego siebie jako stronę sprawy (pozdrawiamy w tym miejscu serdecznie Burmistrza Miasta Milanówka
Urzędnicy, którzy się pogubili (w sprawie znaczenia głosu mieszkańców)
Zacznijmy od tego, że nie będziemy wypowiadać się "za", ani "przeciw" ekranom. Uważamy, że aby móc ustosunkować się do tej kwestii trzeba najpierw ustalić w jaki sposób mieszkańcy Milanówka mogą realizować swoje prawo wpływu na inwestycję, która jakby nie patrzeć będzie miała znaczący wpływ na ich życie. A przede wszystkim wyjaśnić trzeba dlaczego jest wokół tego tyle mylących informacji.
Po pierwsze, chcielibyśmy zauważyć, że w ogóle mówienie o inwestycji dotyczącej "ekranów", jest tutaj mylące. Inwestycją jest modernizacja linii kolejowej, a ekrany są co najwyżej propozycją inwestora odnośnie sposobu zaadresowania problemu zwiększonego poziomu hałasu generowanego na skutek wykonania inwestycji. Do tego propozycją, co do której nie ma żadnej gwarancji 100% skuteczności. W trakcie debaty przedstawiciele inwestora nie potrafili przekonująco wyjaśnić dlaczego wybrano właśnie ten wariant, ani co zdecydowało o odrzuceniu pozostałych. Nie powiedzieli też jakie warianty były brane pod uwagę.
Po drugie chcielibyśmy zwrócić jednak uwagę w związku z wczorajszą debatą nie na "ekrany", ale sposób potraktowania mieszkańców Milanówka, który bardzo nam się nie podobał. Okazywanie, że zrobiło się łaskę że w ogóle zorganizowało się debatę, strofowanie, unikanie merytorycznych odpowiedzi na pytania było co najmniej żenujące. Skoro organizatorzy przyszli na debatę z takim podejściem to po co w ogóle przyszli? Być może zagadkę wyjaśni tajemnicze słowo "strona sprawy"
Stroną sprawy jest każdy kto ma interes prawny w jej załatwieniu. Interesem prawnym może być np. to, że w sąsiedztwie powstanie jakiś obiekt, który utrudni dotychczasowy sposób korzystania z posiadanej nieruchomości np. sąsiad zbuduje ścianę powodującą zacienienie działki, albo otworzy warsztat lakierniczy emitujący nieprzyjemne zapachy.
Jak wynika z pokazywanych w trakcie debaty dokumentów linia kolejowa po modernizacji będzie źródłem zwiększonego hałasu oddziałującego na co najmniej kilkadziesiąt -kilkaset nieruchomości w Milanówku. Właściciele tych nieruchomości powinni więc być stroną sprawy ponieważ jako potencjalnie dotknięci zwiększonym hałasem mają w naszej opinii oczywisty interes prawny w jego rozstrzygnięciu. Czy zostali o tym poinformowani? To, że postawione zostaną ekrany ograniczające hałas nie jest tutaj żadnym argumentem, ponieważ jak stwierdzili przedstawiciele inwestora i projektanta nie mogą oni dać żadnej gwarancji odnośnie skuteczności ekranów, którą wykazać ma dopiero jakaś "analiza powykonawcza".
Dlaczego więc w trakcie debaty właściciele tych nieruchomości nie byli traktowani jako strona sprawy? Co więcej stroną sprawy nie jest nawet Miasto Milanówek, co wydaje się już zupełnym absurdem biorąc pod uwagę, że Miasto Milanówek jest właścicielem co najmniej jednej działki, która akurat nie będzie osłonięta ekranami, a tym samym oddziaływanie zwiększonego hałasu na nią jest oczywiste (chodzi o działkę pomiędzy ul. Bliską i granicą Milanówka z Grodziskiem Maz, podobno kupioną przez Miasto Milanówek pod kolejny etap TBS-ów). Dlaczego Burmistrz Milanówka nie zadbał o to, żeby zostać uwzględnionym jako strona sprawy jako przedstawiciel Miasta Milanówek? Dlaczego nie poinformowano mieszkańców posiadających nieruchomości w pobliżu torów, że powinni zostać uznani za stronę sprawy dotyczącej modernizacji linii kolejowej (nie "ekranów"), a w razie gdyby to nie nastąpiło mogą wnieść wniosek o uwzględnienie siebie jako strony sprawy?
Jak dla nas sytuacja jest trochę absurdalna. Bo jeśli nawet nie ma gwarancji, że planowane ekrany zadziałają i nie będzie żadnego oddziaływania dodatkowego hałasu/drgań na położone za nimi nieruchomości (a takiej gwarancji nie ma, co przyznaje nawet inwestor) to co oznacza nie poinformowanie właścicieli nieruchomości położonych w pobliżu torów o ich prawie do wpływu na przebieg procesu administracyjnego dotyczącego inwestycji polegającej na modernizacji linii kolejowej?
Podsumowując o ile racjonalne i zrozumiałe jest działanie inwestora, który ma projekt, budżet, terminy itp, to całkowicie niezrozumiałe jest działanie urzędników tj. Pana Konserwatora Zabytków, Pana Przedstawiciela Wojewody, Pana Burmistrza. Mamy wrażenie, że ci Panowie chyba gdzieś się pogubili w swoich uprawnieniach i zapomnieli na straży czyjego interesu powinni stać i z czyich podatków są wypłacana ich pensje. Bo dla przypomnienia obowiązkiem administracji jest prowadzenie postępowania w sposób budzący zaufanie jego uczestników do władzy publicznej (art 8 Kodeksu Postępowania Administracyjnego), a nie odstraszanie "natrętów", którzy mogą przez swoje działania spowodować opóźnienia lub dodatkowe koszty po stronie inwestora.
Chyba więc trochę powyjaśniamy o co też chodzi Panom Urzędnikom z tym "niedoinformowaniem" mieszkańców odnośnie roli strony sprawy w procesie administracyjnym? No i z eliminacją samego siebie jako stronę sprawy (pozdrawiamy w tym miejscu serdecznie Burmistrza Miasta Milanówka
Burmistrz co się boi PKP
Obecny burmistrz albo nie rozumie konsekwencji jakie dla Milanówka ma modernizacja kolei wynikiem której będzie zwiększenie przepustowości i zwiększenie prędkości poruszających się po torach pojazdów, albo się po prostu PKP boi.
Składając zapytania o informację publiczną zdobyliśmy korespondencję, którą prowadził burmistrz z PKP odnośnie modernizacji kolei od 2008 roku. Pierwsze pismo z 2008 wykazywało nawet chęć podniesienia pewnych kwestii ważnych dla mieszkańców. Jednak jak wnioskujemy z treści kolejnego PKP nie raczyło nawet odpowiedzieć. Niestety jak wynika z treści kolejnych pism burmistrzowi zabrakło asertywności i pozwolił się sprowadzić do roli "uniżonego" petenta.
Pismo z 2009 roku jest szczególnie interesujące obrazuje bowiem nie tylko zdumiewające relacje pomiędzy Urzędem Miasta i PKP, ale również co z tematu przebudowy kolei i przystosowania jej do zwiększonego ruchu i większych szybkości rozumiał wówczas burmistrz.
"...Ponadto, dotychczasowy brak odpowiedzi stawia mnie w złym świetle wobec mieszkańców...."
Hmm.. jak dla nas to modernizacja kolei powodowała w Milanówku znacznie większe problemy niż narażenie wizerunku burmistrza.
W piśmie napisanym przez burmistrza w roku 2013 do Wojewody Mazowieckiego była już tylko jedna merytoryczna uwaga i jedna bałwochwalcza deklaracja poparcia dla ekranów. Wyglądało to niepoważnie szczególnie wobec zaangażowania mieszkańców i lokalnych organizacji pozarządowych, które do sposobu zabezpieczenia miasta przed wzrostem uciążliwości linii kolejowej (spowodowanej planowanym wzrostem przepustowości i zwiększeniem szybkości pojazdów poruszających się po torach) mieli bardzo wiele zastrzeżeń.
Składając zapytania o informację publiczną zdobyliśmy korespondencję, którą prowadził burmistrz z PKP odnośnie modernizacji kolei od 2008 roku. Pierwsze pismo z 2008 wykazywało nawet chęć podniesienia pewnych kwestii ważnych dla mieszkańców. Jednak jak wnioskujemy z treści kolejnego PKP nie raczyło nawet odpowiedzieć. Niestety jak wynika z treści kolejnych pism burmistrzowi zabrakło asertywności i pozwolił się sprowadzić do roli "uniżonego" petenta.
Pismo z 2009 roku jest szczególnie interesujące obrazuje bowiem nie tylko zdumiewające relacje pomiędzy Urzędem Miasta i PKP, ale również co z tematu przebudowy kolei i przystosowania jej do zwiększonego ruchu i większych szybkości rozumiał wówczas burmistrz.
"...Ponadto, dotychczasowy brak odpowiedzi stawia mnie w złym świetle wobec mieszkańców...."
Hmm.. jak dla nas to modernizacja kolei powodowała w Milanówku znacznie większe problemy niż narażenie wizerunku burmistrza.
W piśmie napisanym przez burmistrza w roku 2013 do Wojewody Mazowieckiego była już tylko jedna merytoryczna uwaga i jedna bałwochwalcza deklaracja poparcia dla ekranów. Wyglądało to niepoważnie szczególnie wobec zaangażowania mieszkańców i lokalnych organizacji pozarządowych, które do sposobu zabezpieczenia miasta przed wzrostem uciążliwości linii kolejowej (spowodowanej planowanym wzrostem przepustowości i zwiększeniem szybkości pojazdów poruszających się po torach) mieli bardzo wiele zastrzeżeń.
|
|
Stanowisko burmistrza możemy również odnaleźć w postanowieniu uzgadniającym modernizację PKP na odcinku, który obejmuje tez Milanówek, wydanym 5 listopada przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska W postanowieniu tym wyliczone jest szczegółowo kto zgłosił jakie uwagi i czy zostały uwzględnione. Ogólnie bardzo interesująca lektura, ale my chcielibyśmy pochylić nad jedną uwagą zgłoszoną przez Burmistrza Miasta Milanówka, która brzmi:
"Poparcie dla realizacji budowy ekranów akustycznych w Milanówku uzasadnione przekonaniem, że montaż ekranów wpłynie na poprawę komfortu i jakości życia mieszkańców na omawianym terenie." Czy ta bałwochwalcza deklaracja poparcia już nie jest lekka przesada? Rozumiemy, że Burmistrz może się bać PKP, ale chyba bardziej powinien się jednak bać mieszkańców. Na spotkaniu z PKP mieliśmy wrażenie, że większość mieszkańców idei "ekranów" tak bezwarunkowo nie wspiera. Postanowienie RDOS można obejrzeć tutaj, a fragment z uwagami burmistrza (str 28) publikujemy obok |
|
Tory i niepełnosprawni
Milanówek jest miastem, które tory kolejowe dzielą na dwie części. Przedostać się z jednej części do drugiej można nad torami (kładka, wiadukt), albo pod nimi (przejście podziemne przy dworcu). Sytuacja ta nie jest korzystna dla niepełnosprawnych.
Pociągi są co prawda dostosowane do przewozu niepełnosprawnych, lecz jak się dostać na peron skoro jest on dostępny tylko przez przejście podziemne? Oczywiście zapewnienie dogodnego dostępu dla niepełnosprawnych jest obowiązkiem kolei. Jednak czasami wyegzekwowanie oczywistych rzeczy wymaga pewnej asertywności ze strony Urzędu Miasta. Jeżeli on nie będzie uporczywie powracał do tej kwestii - PKP uzna, ze nie jest to żaden priorytet dla mieszkańców Milanówka i przesunie na sam dół planów inwestycyjnych. Tej asertywności niestety Urzędowi Miasta niestety brakuje. Wypada tylko wyrazić zdziwienie, że tak poważny problem trzeba dołączyć do listy spraw, z którymi Urząd Miasta nie ma odwagi wystąpić do kolei - pomimo iż ma oczywiste prawa. Ten powtarzający się schemat wiernopoddańczej uległości wydaje się bardzo niepokojący. W końcu włodarze miasta pracują za nasze (mieszkańców) pieniądze i powinni liczyć się z naszymi potrzebami, a nie PKP.
Poniżej korespondencja w sprawie udogodnień dla niepełnosprawnych, którą udało nam się zdobyć.
Pociągi są co prawda dostosowane do przewozu niepełnosprawnych, lecz jak się dostać na peron skoro jest on dostępny tylko przez przejście podziemne? Oczywiście zapewnienie dogodnego dostępu dla niepełnosprawnych jest obowiązkiem kolei. Jednak czasami wyegzekwowanie oczywistych rzeczy wymaga pewnej asertywności ze strony Urzędu Miasta. Jeżeli on nie będzie uporczywie powracał do tej kwestii - PKP uzna, ze nie jest to żaden priorytet dla mieszkańców Milanówka i przesunie na sam dół planów inwestycyjnych. Tej asertywności niestety Urzędowi Miasta niestety brakuje. Wypada tylko wyrazić zdziwienie, że tak poważny problem trzeba dołączyć do listy spraw, z którymi Urząd Miasta nie ma odwagi wystąpić do kolei - pomimo iż ma oczywiste prawa. Ten powtarzający się schemat wiernopoddańczej uległości wydaje się bardzo niepokojący. W końcu włodarze miasta pracują za nasze (mieszkańców) pieniądze i powinni liczyć się z naszymi potrzebami, a nie PKP.
Poniżej korespondencja w sprawie udogodnień dla niepełnosprawnych, którą udało nam się zdobyć.
|
|
Już myśleliśmy, że w relacjach miasto Milanówek - PKP nic nas nie zdziwi. Jednak przeglądając udostepnione nam szczątkowe informacje o stanie mienia komunalnego Miasta Milanówek znaleźliśmy następującą (intrygującą) ciekawostkę:
W 2008 roku Gmina Milanówek posiadała udział w spółce PKP Koleje Mazowieckie na sumę 77584,32 zł
W 2009 roku udziały Gminy Milanówek w spółce PKP Koleje Mazowieckie zwiększyły się do sumy 240584,32 zł
W 2010 roku udziały Gminy Milanówek w spółce PKP Koleje Mazowieckie znów się zwiększyły, tym razem do sumy 347500,00 zł
W 2011 roku wartość udziałów już się nie zwiększała, za to udziały zostały przeniesione z udziałów w PKP Koleje Mazowieckie na udziały w PKP Warszawska Kolej Dojazdowa.
O co w tych operacjach finansowych chodzi nie mamy bladego pojęcia, ale być może przyjrzenie się im bliżej rzuci nowe światło na relację Burmistrza z PKP
W 2008 roku Gmina Milanówek posiadała udział w spółce PKP Koleje Mazowieckie na sumę 77584,32 zł
W 2009 roku udziały Gminy Milanówek w spółce PKP Koleje Mazowieckie zwiększyły się do sumy 240584,32 zł
W 2010 roku udziały Gminy Milanówek w spółce PKP Koleje Mazowieckie znów się zwiększyły, tym razem do sumy 347500,00 zł
W 2011 roku wartość udziałów już się nie zwiększała, za to udziały zostały przeniesione z udziałów w PKP Koleje Mazowieckie na udziały w PKP Warszawska Kolej Dojazdowa.
O co w tych operacjach finansowych chodzi nie mamy bladego pojęcia, ale być może przyjrzenie się im bliżej rzuci nowe światło na relację Burmistrza z PKP
Nasze WIP-y |
-UMM- Wnosimy o udzielenie informacji publicznej w postaci: 1. Dokumentu (tj. uchwała RMM,inne) autoryzującego zaangażowanie Gminy Milanówek w PKP Koleje Mazowieckie środków finansowych ujawnionych w informacji o stanie mienia komunalnego za rok 2008 tj. 77584,32 zł 2. Dokumentu (tj. uchwała RMM,inne) autoryzującego zwiększenie zaangażowania finansowego Gminy Milanówek w PKP Koleje Mazowieckie pomiędzy rokiem 2008 i 2009 z 77584,32 zł do 240584,32 zł 3. Dokumentu (tj. uchwała RMM,inne) autoryzującego zwiększenie zaangażowania finansowego Gminy Milanówek w PKP Koleje Mazowieckie pomiędzy rokiem 2009 i 2010 z 240584,32 zł do 347500, 00 zł 4. Dokumentu (tj. uchwała RMM,inne) autoryzującego przeniesienie zaangażowania finansowego Gminy Milanówek w wysokości 347500, 00 zł z PKP Koleje Mazowieckie na PKP Warszawska Kolej Dojazdowa. |
Odpowiedź Ad. 1-3) Uchwały Rady Miasta Milanówka nr 229/XXII/08 z dnia 18.12.20008 r. oraz nr 321/XXIX/09 z dnia 29.09.2009 r. dotyczące zaangażowania finansowego Gminy Milanówek w PKP Warszawska Kolej Dojazdowa w latach 2008-2009 zamieszczone są w BIP - Rada Miasta Milanówka - Uchwały Rady Miasta. Ad. 4) Urząd nie posiada dokumentu (tj. uchwała RMM,inne) autoryzującego przeniesienie zaangażowania finansowego Gminy Milanówek w wysokości 347500, 00 zł z PKP Koleje Mazowieckie na PKP Warszawska Kolej Dojazdowa. |
Wygląda więc na to, iż... od początku Gmina miała udziały w PKP Warszawskiej Kolei Dojazdowej (nie w PKP Kolejach Mazowieckich), a dane umieszczane w informacji o stanie mienia komunalnego były błędne PRZEZ 3 LATA Z RZĘDU.
Hmm... jak to możliwe aby w tym czasie nikt się nie połapał? Czyżby nikt tego dokumentu nie czytał? A może wszystko poniżej 347500,00 zł jest zbyt drobną sumą aby którekolwiek w UMM zwrócił uwagę
Oczywiście uwagę powinna zwrócić też Regionalna Izba Obrachunkowa w Warszawie (RIO). Ale RIO poinformowalo nas beztrosko, że ma w swoim posiadaniu jedynie informację o stanie mienia komunalnego Gminy Milanówek za lata 2008 oraz 2009. Ponieważ kiedy pytalismy był już rok 2014 więc rozumiemy iż przez ostatnie 4 lata RIO nawet nie sprawdziło czy Gmina Milanówek ten nakazany prawem dokument w ogóle sporządza.
Hmm... jak to możliwe aby w tym czasie nikt się nie połapał? Czyżby nikt tego dokumentu nie czytał? A może wszystko poniżej 347500,00 zł jest zbyt drobną sumą aby którekolwiek w UMM zwrócił uwagę
Oczywiście uwagę powinna zwrócić też Regionalna Izba Obrachunkowa w Warszawie (RIO). Ale RIO poinformowalo nas beztrosko, że ma w swoim posiadaniu jedynie informację o stanie mienia komunalnego Gminy Milanówek za lata 2008 oraz 2009. Ponieważ kiedy pytalismy był już rok 2014 więc rozumiemy iż przez ostatnie 4 lata RIO nawet nie sprawdziło czy Gmina Milanówek ten nakazany prawem dokument w ogóle sporządza.
|