To, że Mazowieckiemu Wojewódzkiemu Konserwatorowi Zabytków zniknęło z jego rejestrów w ciągu ostatnich 25 lat 200 milanowskich willi odkryliśmy jakiś czas temu i nie uważamy, żeby było to ani trochę śmieszne. Bardzo śmieszne jest natomiast jak Konserwator się ze zniknięcia tych 200 willi tłumaczył bo gama tłumaczeń jest tutaj szeroka i waha się od nabierania wody w usta do nieudolnej próby schowania się za plecami Ministra Kultury. Posiłkując się korespondencją pomiędzy mieszkańcami Milanówka i Konserwatorem postaramy się odtworzyć kolejne sposoby Konserwatora na wytłumaczenie dlaczego wille zniknęły z jego rejestrów.
Pierwsze pismo do Konserwatora w sprawie wyjawienia w trybie dostępu do informacji publicznej powodów różnic pomiędzy ilością willi, które w 1988 roku wpisał do swoich rejestrów i ilością willi które aktualnie są w jego rejestrach złożone zostało 24.01.2012 roku. Termin odpowiedzi na wniosek o udzielenie informacji publicznej wynosi 14 dni. Konserwator odpowiedział prawie dwa miesiące później. Odpowiedź zawierała jakąś wykładnię zapisów Ustawy o ochronie zabytków, niestety w żaden sposób nie odnosiła się do zadanego pytania czyli gdzie jest 200 willi!!! Sugerowanie, że obiekty wyszczególnione jako część zabytkowego zespołu urbanistyczno-krajobrazowego nie podlegają ochronie, bo...... nie zostały wpisane do rejestru zabytków indywidualnie - graniczy z absurdem. Po pierwsze dlatego, ze to właśnie te obiekty wspomniany układ urbanistyczno- krajobrazowy tworzą. Po drugie dlatego, że to one właśnie stanowią historyczną (czyli chronioną prawnie) substancję tego zespołu. Po trzecie gdyby intencją podmiotów ustanawiających ochronę nad zabytkowym zespołem urbanistycznym nie była ochrona istniejącej zabudowy willowej, to by po prostu nie dołączył wykazu wykazu willi do decyzji o ustanowieniu ochrony nad zabytkowym zespołem Milanówka. W związku z tą zadziwiającą odpowiedzią Konserwatora (a raczej uchyleniem się od odpowiedzi pod absurdalnym pretekstem) do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego skierowana została skarga na bezczynność Konserwatora. Ministerstwo odpowiedziało 5 miesięcy później (miało na odpowiedź 30 dni) stwierdzając, że skoro Konserwator coś odpowiedział to nie jest bezczynny. Jeszcze raz odpowiedział także Konserwator (którego chyba jednak ruszyło sumienie ;-) uzupełniając swoje poprzednie pismo o zapewnienie, że od 2010 roku nie dokonywał żadnej redukcji zabytkowych willi w rejestrze.
Ciąg dalszy nastąpi
|
|
Poza przedwojennymi willami w historycznej części Milanówka znikają też drzewa. Biorąc pod uwagę, że oryginalnie teren składał się głównie z lasu (i jak wynika z różnych inwentaryzacji) w znacznej części tym stanie przetrwał prawie do 1989 roku to obecny stan jest hmm... trochę mocno wylesiony. Trochę to dziwne zważywszy, że zabytkowy zespół urbanistyczno-krajobrazowy jest pod prawną ochroną. Na straży chronionych wartości w tym wartościowego drzewostanu stoi..... Konserwator Zabytków.
Szukając rozwiązania znikającego lasu trafiliśmy oczywiście na Konserwatora, a dokładnie jego postanowienie w którym stwierdzał iż drzewa kolidujące z planowaną inwestycją są w złym stanie zdrowotnym (co zupełnie przypadkiem zwalniało inwestora z opłat). Zdjęcia z oględzin w terenie wykonanych przez mieszkańców Milanówka tego "złego stanu zdrowotnego" nie potwierdzały, ale cóż... widocznie drzewa na widok Konserwatora zrobiły się chwilowo niedysponowane.
Potem wpadło nam jednak w ręce protokół z oględzin Konserwatora w którym znów drzewo kolidujące z inwestycją było "w złym stanie zdrowotnym" .Reszty drzew na zalesionej działce nawet należnie nie opisano dyskwalifikując je jako "o niewielkiej wartości krajobrazowo- przyrodniczej". No cóż drzewa na rzeczonej działce podzieliły los stojącej tam willi, która została po prostu usunięta, by zrobić miejsce blokom, które fantastycznie niszczą chronione wartości urbanistyczno-przyrodnicze w nie najgorzej zachowanej okolicy. A swoją drogą to nie bardzo rozumiemy co oznacza "o niewielkiej wartości krajobrazowo- przyrodniczej" skoro sam fakt istnienia lasu decyduje o wartościach urbanistyczno-krajobrazowych chronionego zespołu Cóż zdaje się, że milanowski drzewostan wychodzi na opiece Konserwatora mniej więcej tak samo jak milanowskie wille.
Sam Konserwator Zabytków nawet nie usiłuje udawać opiekuńczych uczuć w stosunku do milanowskiego drzewostanu skoro zapytany o łatwość (a nawet nonszalancję) z jaką wydaje pozwolenia na rzeź drzew po opisaniu ich jako w "złym stanie zdrowotnym", lub "o niewielkiej wartości krajobrazowo- przyrodniczej" odpowiedział;
"Zagrożenie dla drzew występuje w całym Milanówku i nie tylko tam. Obserwuje się obumieranie dębów, sosen, brzóz. Drzewa zamierają z rożnych przyczyn/ szkodniki, obniżenie poziomu »'ód graniowych, wiatry niszczące drzewa itp./ Należy jednak stwierdzić, że szczególnie Milanówek przoduje w ilości składanych do Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków wniosków o usunięcie drzew / ponad 100 od początku roku 2008 / "
Z tego co nam wiadomo to poziom wód gruntowych się ostatnio nie obniżył, masowej zachorowalności drzew jakby nie widać. Zresztą gdyby twierdzenia Konserwatora były prawdziwe to powinien on uderzyć na alarm i jak najszybciej zając się ustalaniem co nieszczęsnemu drzewostanowi dolega. W końcu między innymi za jego ochronę Konserwator Zabytków jest opłacany z pieniędzy podatników. Wygląda to wszystko trochę tak jakbyśmy mieli do czynienia albo z niedopełnieniem obowiązków albo z przekroczeniem uprawnień, bo bezczynne patrzenie jak milanowski las będący częścią prawnie chronionego zespołu urbanistycznego zanika powalony jakąś zarazą na pewno nie pokrywa się z zakresem obowiązków Konserwatora Zabytków. Bez względu na to czy zaraza jest prawdziwa czy urojona.
Musimy ponadto przyznać, że gdy przeczytaliśmy drugą część cytowanej wypowiedzi to kompletnie zbaranieliśmy. Jakie znaczenie ma to ile wniosków o usunięcie drzew jest składanych dla oceny prawidłowości pracy Konserwatora Zabytków? Jego zadaniem jest ochrona wartości urbanistyczno-krajobrazowych, a nie produkowanie "podkładek", których wadliwość jest widoczna gołym okiem tylko po to aby jakiś dewastator mógł zaoszczędzić trochę grosza. Wysokie opłaty za wycięcie drzew mają na celu zmotywowanie inwestorów, aby (o ile oczywiście mogą legalnie zabudować działkę) pogłówkowali trochę i postarali się aby jednak jak najwięcej drzew pozostało. Prawdę mówiąc argumentacja użyta przez Konserwatora Zabytków wzbudziła w nas tylko obawy czy oby na pewno wie on co robi i na czym polega jego praca.
Chcieliśmy się dowiedzieć więcej o decyzjach na wycinkę drzew wydawanych w milanowskiej strefie ochrony konserwatorskiej. Niestety żadnych więcej szczegółów Konserwator nie chciał zdradzić odmawiając udzielenia informacji publicznej. Negatywnie został też rozpatrzony wniosek o wznowienie postępowania w sprawie zgody na wycinkę drzew, które były chyba jednak tylko chwilowo niedysponowane.
Cóż istnieje z pewnością kilka wyjaśnień tej dziwnej sytuacji. Jednym z nich może być z pewnością istnienie nieznanego dotychczas gatunku szkodnika drzewnego. Szkodnik atakuje drzewa kolidujące z wybranymi inwestycjami doprowadzając je do "złego stanu zdrowotnego", który nie jest co prawda widoczny gołym okiem, ale w zupełności wystarczy dla uzasadnienia przystawienia pieczątki zwalniającej inwestora z opłat. Pozostaje tylko nadać mu jakąś ładną nazwę. Nam podoba się turkuć kopertowiec ;-)
Dokumenty w sprawie "chorowitych drzew porażonych planami inwestycyjnymi poniżej
1) Protokół z ul.Piasta i decyzja z ul.Mickiewicza
Szukając rozwiązania znikającego lasu trafiliśmy oczywiście na Konserwatora, a dokładnie jego postanowienie w którym stwierdzał iż drzewa kolidujące z planowaną inwestycją są w złym stanie zdrowotnym (co zupełnie przypadkiem zwalniało inwestora z opłat). Zdjęcia z oględzin w terenie wykonanych przez mieszkańców Milanówka tego "złego stanu zdrowotnego" nie potwierdzały, ale cóż... widocznie drzewa na widok Konserwatora zrobiły się chwilowo niedysponowane.
Potem wpadło nam jednak w ręce protokół z oględzin Konserwatora w którym znów drzewo kolidujące z inwestycją było "w złym stanie zdrowotnym" .Reszty drzew na zalesionej działce nawet należnie nie opisano dyskwalifikując je jako "o niewielkiej wartości krajobrazowo- przyrodniczej". No cóż drzewa na rzeczonej działce podzieliły los stojącej tam willi, która została po prostu usunięta, by zrobić miejsce blokom, które fantastycznie niszczą chronione wartości urbanistyczno-przyrodnicze w nie najgorzej zachowanej okolicy. A swoją drogą to nie bardzo rozumiemy co oznacza "o niewielkiej wartości krajobrazowo- przyrodniczej" skoro sam fakt istnienia lasu decyduje o wartościach urbanistyczno-krajobrazowych chronionego zespołu Cóż zdaje się, że milanowski drzewostan wychodzi na opiece Konserwatora mniej więcej tak samo jak milanowskie wille.
Sam Konserwator Zabytków nawet nie usiłuje udawać opiekuńczych uczuć w stosunku do milanowskiego drzewostanu skoro zapytany o łatwość (a nawet nonszalancję) z jaką wydaje pozwolenia na rzeź drzew po opisaniu ich jako w "złym stanie zdrowotnym", lub "o niewielkiej wartości krajobrazowo- przyrodniczej" odpowiedział;
"Zagrożenie dla drzew występuje w całym Milanówku i nie tylko tam. Obserwuje się obumieranie dębów, sosen, brzóz. Drzewa zamierają z rożnych przyczyn/ szkodniki, obniżenie poziomu »'ód graniowych, wiatry niszczące drzewa itp./ Należy jednak stwierdzić, że szczególnie Milanówek przoduje w ilości składanych do Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków wniosków o usunięcie drzew / ponad 100 od początku roku 2008 / "
Z tego co nam wiadomo to poziom wód gruntowych się ostatnio nie obniżył, masowej zachorowalności drzew jakby nie widać. Zresztą gdyby twierdzenia Konserwatora były prawdziwe to powinien on uderzyć na alarm i jak najszybciej zając się ustalaniem co nieszczęsnemu drzewostanowi dolega. W końcu między innymi za jego ochronę Konserwator Zabytków jest opłacany z pieniędzy podatników. Wygląda to wszystko trochę tak jakbyśmy mieli do czynienia albo z niedopełnieniem obowiązków albo z przekroczeniem uprawnień, bo bezczynne patrzenie jak milanowski las będący częścią prawnie chronionego zespołu urbanistycznego zanika powalony jakąś zarazą na pewno nie pokrywa się z zakresem obowiązków Konserwatora Zabytków. Bez względu na to czy zaraza jest prawdziwa czy urojona.
Musimy ponadto przyznać, że gdy przeczytaliśmy drugą część cytowanej wypowiedzi to kompletnie zbaranieliśmy. Jakie znaczenie ma to ile wniosków o usunięcie drzew jest składanych dla oceny prawidłowości pracy Konserwatora Zabytków? Jego zadaniem jest ochrona wartości urbanistyczno-krajobrazowych, a nie produkowanie "podkładek", których wadliwość jest widoczna gołym okiem tylko po to aby jakiś dewastator mógł zaoszczędzić trochę grosza. Wysokie opłaty za wycięcie drzew mają na celu zmotywowanie inwestorów, aby (o ile oczywiście mogą legalnie zabudować działkę) pogłówkowali trochę i postarali się aby jednak jak najwięcej drzew pozostało. Prawdę mówiąc argumentacja użyta przez Konserwatora Zabytków wzbudziła w nas tylko obawy czy oby na pewno wie on co robi i na czym polega jego praca.
Chcieliśmy się dowiedzieć więcej o decyzjach na wycinkę drzew wydawanych w milanowskiej strefie ochrony konserwatorskiej. Niestety żadnych więcej szczegółów Konserwator nie chciał zdradzić odmawiając udzielenia informacji publicznej. Negatywnie został też rozpatrzony wniosek o wznowienie postępowania w sprawie zgody na wycinkę drzew, które były chyba jednak tylko chwilowo niedysponowane.
Cóż istnieje z pewnością kilka wyjaśnień tej dziwnej sytuacji. Jednym z nich może być z pewnością istnienie nieznanego dotychczas gatunku szkodnika drzewnego. Szkodnik atakuje drzewa kolidujące z wybranymi inwestycjami doprowadzając je do "złego stanu zdrowotnego", który nie jest co prawda widoczny gołym okiem, ale w zupełności wystarczy dla uzasadnienia przystawienia pieczątki zwalniającej inwestora z opłat. Pozostaje tylko nadać mu jakąś ładną nazwę. Nam podoba się turkuć kopertowiec ;-)
Dokumenty w sprawie "chorowitych drzew porażonych planami inwestycyjnymi poniżej
1) Protokół z ul.Piasta i decyzja z ul.Mickiewicza
|
|
2) Próba wyjaśnienia jak mogło dojść do opisania drzew kolidujących z inwestycja jako chorych w miejscu gdzie założenia parkowe są pod ochrona Konserwatora zabytków) i w te sposób zwolnienia inwestora z opłat, które mogły sięgać pół miliona złotych. Oraz próba uchylenia decyzji przyczyniającej się do dewastacji jednego z lepiej zachowanych obszarów zabytkowego zespołu przyrodniczo-urbanistycznego
|
|
3) Próba uzyskania informacji o zakresie dewastacji środowiska przyrodniczego poczynionej z przyzwoleniem Konserwatora Zabytków w trybie dostępu do informacji publicznej.
|
|
Charakterystycznym elementem krajobrazu Milanówka są (były) przedwojenne wille stojące na dużych zalesionych działkach. Temat znikających willi oraz znikających drzew już poruszaliśmy. Chcielibyśmy więc zająć się jeszcze znikającymi działkami.
Jednym z elementów ochrony krajobrazu Milanówka jest zakaz podziału działek znajdujących się na obszarze zespołu urbanistyczno - krajobrazowego. Ma to sens, bowiem mnożenie malusieńkich działeczek w Strefie Ochrony Konserwatorskiej skutkuje zagęszczeniem zabudowy co zmienia układ urbanistyczny i niszczeniem pozostałości milanowskiego lasu, który nie może współistnieć z gęsto posadowionymi domami. Wpływ jaki ma niekontrolowany podział działek na zachowanie zabytkowego układu urbanistycznego został najwyraźniej doceniony, bowiem podziały działek nie mogą mieć miejsca bez pozwolenia Konserwatora Zabytków. Jak to wygląda w praktyce? Hmm...
Jak wynika z korespondencji mieszkańców Milanówka z Mazowieckim Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków w latach 1994-2012 wydał on 4 pozwolenia na podział nieruchomości na terenie zespołu urbanistyczno - krajobrazowego (Strefa Ochrony Konserwatorskiej). Absolutnie nie zgadza się to niestety z informacjami z Urzędu Miasta Milanówka, który z kolei przyznaje się do wydania w latach 1998-2012 80 pozwoleń.
Jednym z elementów ochrony krajobrazu Milanówka jest zakaz podziału działek znajdujących się na obszarze zespołu urbanistyczno - krajobrazowego. Ma to sens, bowiem mnożenie malusieńkich działeczek w Strefie Ochrony Konserwatorskiej skutkuje zagęszczeniem zabudowy co zmienia układ urbanistyczny i niszczeniem pozostałości milanowskiego lasu, który nie może współistnieć z gęsto posadowionymi domami. Wpływ jaki ma niekontrolowany podział działek na zachowanie zabytkowego układu urbanistycznego został najwyraźniej doceniony, bowiem podziały działek nie mogą mieć miejsca bez pozwolenia Konserwatora Zabytków. Jak to wygląda w praktyce? Hmm...
Jak wynika z korespondencji mieszkańców Milanówka z Mazowieckim Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków w latach 1994-2012 wydał on 4 pozwolenia na podział nieruchomości na terenie zespołu urbanistyczno - krajobrazowego (Strefa Ochrony Konserwatorskiej). Absolutnie nie zgadza się to niestety z informacjami z Urzędu Miasta Milanówka, który z kolei przyznaje się do wydania w latach 1998-2012 80 pozwoleń.
|
|
Po stwierdzeniu, że wersja Konserwatora i Urzędu Miasta nieco się różnią mieszkańcy Milanówka zwrócili się z prośbą o wyjaśnienie tych rozbieżności do obydwu tych instytucji. W efekcie:
- Urząd Miasta stwierdził, że właściwie to do dzielenia działek nie potrzebował pozwolenia Konserwatora
- Konserwator stwierdził, że Urząd Miasta owszem potrzebował jego pozwolenia, ale jednocześnie nie podjął żadnych efektywnych działań żeby kompleksowo wyjaśnić sprawę podziałów działek i zapewnić że proceder ten nie będzie kontynuowany
Rozumiemy, że okolice świąt to czas wybaczania itp, ale mimo wszystko wolelibyśmy, żeby Konserwator zamiast serwować pokaz "świątecznego miłosierdzia" podjął postanowienie noworoczne, że dogłębnie wyjaśni sprawę.
Poza tym dlaczego potrzebna była inicjatywa mieszkańców, aby wykryć te rozbieżności? Przecież od pilnowania, aby zabytkowy zespół urbanistyczno-krajobrazowy mógł cieszyć przyszłe pokolenia jest Konserwator Zabytków. Dlaczego więc nie zadał sobie trudu wyjaśnienia sprawy wcześniej? Przecież nie mógł nie wiedzieć o procederze dzielenia działek bez jego pozwolenia i wbrew zaleceniom konserwatorskim!! Dlaczego tak myślimy? Bo wydaje nam się nieprawdopodobne aby działki dzielono dla samej przyjemności dzielenia, a na budowę domu na świeżo podzielonej działce pozwolenie konserwatora w Strefie Ochrony Konserwatorskiej chyba trzeba było jednak uzyskać. Czy się mylimy?
- Urząd Miasta stwierdził, że właściwie to do dzielenia działek nie potrzebował pozwolenia Konserwatora
- Konserwator stwierdził, że Urząd Miasta owszem potrzebował jego pozwolenia, ale jednocześnie nie podjął żadnych efektywnych działań żeby kompleksowo wyjaśnić sprawę podziałów działek i zapewnić że proceder ten nie będzie kontynuowany
Rozumiemy, że okolice świąt to czas wybaczania itp, ale mimo wszystko wolelibyśmy, żeby Konserwator zamiast serwować pokaz "świątecznego miłosierdzia" podjął postanowienie noworoczne, że dogłębnie wyjaśni sprawę.
Poza tym dlaczego potrzebna była inicjatywa mieszkańców, aby wykryć te rozbieżności? Przecież od pilnowania, aby zabytkowy zespół urbanistyczno-krajobrazowy mógł cieszyć przyszłe pokolenia jest Konserwator Zabytków. Dlaczego więc nie zadał sobie trudu wyjaśnienia sprawy wcześniej? Przecież nie mógł nie wiedzieć o procederze dzielenia działek bez jego pozwolenia i wbrew zaleceniom konserwatorskim!! Dlaczego tak myślimy? Bo wydaje nam się nieprawdopodobne aby działki dzielono dla samej przyjemności dzielenia, a na budowę domu na świeżo podzielonej działce pozwolenie konserwatora w Strefie Ochrony Konserwatorskiej chyba trzeba było jednak uzyskać. Czy się mylimy?
|
|
Nasze WIP-y |
- Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków- Wnosimy o udzielenie następującej informacji w trybie dostępu do informacji publicznej: 1. Ile postanowień uzgadniających budowę nowych obiektów w Strefie Ochrony Konserwatorskiej w Milanówku wydał Mazowiecki Wojewódzki Konserwator zabytków w latach 1998 - 2013 |
Przy wjeździe do Milanówka tuż przy rynku stoi imponująca willa "Zosinek" będąca kiedyś własnością rodziny Żeromskich (podobno stryjecznych krewnych samego Stefana Żeromskiego). Wybudowana w 1913 roku willa mocno się sypie, a od jakiś dwóch lat stan jej pogarsza się w tempie nienaturalnie szybkim.
Co więcej zaniepokoiły nas propozycje umieszczone w opracowywanym Miejscowym Planie Zagospodarowania Przestrzennego, który ten teren w wersji przedstawionej w 2013 roku przeznaczał m. in pod usługi. Biorąc pod uwagę, że willa jest budynkiem mieszkalnym i jest otoczona parkiem, którego zieleń tez jest chroniona - nowe zapisy planu nijak się mają do obecnej sytuacji w terenie. Czyżby Urząd Miasta już w 2013 roku wiedział, że willa jest przeznaczona do wyburzenia? Co na to Konserwator Zabytków? Czy opiniował ten plan?
W przeciwieństwie do instytucji państwowych, mieszkańcy miasta wykazali zainteresowanie stanem willi. Już w styczniu 2012 roku zwracano uwagą Konserwatora Zabytków na szybko pogarszający się stan zabytkowego obiektu i apelowali o podjęcie należnych działań. Konserwator zbył ich tłumacząc się niemożnością skontaktowania się z właścicielami budynku. Mieszkańcy poczuli, że są robieni w przysłowiową trąbę, bowiem akurat nie jest prawdą, że Konserwator nie może nic zrobić jeżeli właściciel zabytku odmawia kooperacji. Złożono więc skargę do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego ze wskazaniem odpowiednich paragrafów z których Konserwator Zabytków miał obowiązek skorzystać. W marcu 2012 roku Ministerstwo zwróciło się z zapytaniem do Konserwatora Zabytków. Od tej pory minęło....... już sporo miesięcy, a Konserwator milczy jak grób. Stan willi szybko się pogarsza, a ostatnio pojawiła się na niej czerwona tabliczka z napisem WSTĘP WZBRONIONY GROZI ZAWALENIEM. Jak mogło dojść do tak szybkiego pogorszenia się stanu budynku, który jeszcze w 2007 roku był zamieszkały? Dlaczego żadna instytucja, która była do tego zobowiązana nie podjęła interwencji?
Co więcej zaniepokoiły nas propozycje umieszczone w opracowywanym Miejscowym Planie Zagospodarowania Przestrzennego, który ten teren w wersji przedstawionej w 2013 roku przeznaczał m. in pod usługi. Biorąc pod uwagę, że willa jest budynkiem mieszkalnym i jest otoczona parkiem, którego zieleń tez jest chroniona - nowe zapisy planu nijak się mają do obecnej sytuacji w terenie. Czyżby Urząd Miasta już w 2013 roku wiedział, że willa jest przeznaczona do wyburzenia? Co na to Konserwator Zabytków? Czy opiniował ten plan?
W przeciwieństwie do instytucji państwowych, mieszkańcy miasta wykazali zainteresowanie stanem willi. Już w styczniu 2012 roku zwracano uwagą Konserwatora Zabytków na szybko pogarszający się stan zabytkowego obiektu i apelowali o podjęcie należnych działań. Konserwator zbył ich tłumacząc się niemożnością skontaktowania się z właścicielami budynku. Mieszkańcy poczuli, że są robieni w przysłowiową trąbę, bowiem akurat nie jest prawdą, że Konserwator nie może nic zrobić jeżeli właściciel zabytku odmawia kooperacji. Złożono więc skargę do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego ze wskazaniem odpowiednich paragrafów z których Konserwator Zabytków miał obowiązek skorzystać. W marcu 2012 roku Ministerstwo zwróciło się z zapytaniem do Konserwatora Zabytków. Od tej pory minęło....... już sporo miesięcy, a Konserwator milczy jak grób. Stan willi szybko się pogarsza, a ostatnio pojawiła się na niej czerwona tabliczka z napisem WSTĘP WZBRONIONY GROZI ZAWALENIEM. Jak mogło dojść do tak szybkiego pogorszenia się stanu budynku, który jeszcze w 2007 roku był zamieszkały? Dlaczego żadna instytucja, która była do tego zobowiązana nie podjęła interwencji?
|
|
Nasze WIP-y |
- Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego- W trybie dostępu do informacji publicznej zwracamy się z zapytaniem: 1) Jakich informacji udzielił Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków w odpowiedzi na pismo Ministerstwa z DOZ-OAiK-051/10/1/12(BS/43/12) z dnia 19.03.2012r 2) Jakie konsekwencje zostały wyciągnięte w stosunku do Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w związku z niedopełnieniem obowiązków za jakie w naszej opinii powinno być uznane dopuszczenie do nienaturalnie szybkiej dewastacji zabytkowego obiektu wpisanego pod indywidualnym numerem do rejestru zabytków (rej.zabytk. KOBiDZ 1193 A z dn.20.08.1981). Pogarszający się stan nieruchomości był dokumentowany od 2011 roku i znajduje się na stronie. http://kapitula.weebly.com/zosinek.html 3) Czy Ministerstwo (lub podległe mu instytucje) posiadają dokumentację techniczno-historyczną obiektu na wypadek gdyby zaszła potrzeba jego odtworzenia. |
Jak widać z opisów dotychczasowych przygód z Konserwatorem Zabytków to trudno się zorientować do czego właściwie służy ta funkcja.
Raczej nie do ochrony zabytkowych obiektów znajdujących się na terenie zespołu przyrodniczo - architektonicznego wpisanego do rejestru zabytków i będących jego integralną częścią (bo inaczej miałby wolę wyjaśnić jak zniknęło z jego rejestrów 200 zabytkowych budynków w objętym ochroną konserwatorską zespole przyrodniczo - architektonicznym w Milanówku)
Raczej nie do ochrony chronionego układu zespołu urbanistyczno-krajobrazowego Milanówka wpisanego do rejestru zabytków (bo inaczej miałby wolę wyjaśnić jak znikneło z jego rejestrów 200 zabytkowych budynków wyznaczających ten układ)
Raczej nie do ochrony starodrzewia które stanowi integralną część zespołu urbanistyczni-krajobrazowego wpisanego do rejestru zabytków (bo bez problemu wydaje zgody na jego wycinkę)
Raczej nie do ochrony samych założeń zespołu przyrodniczo - architektonicznego wpisanego do rejestru zabytków bo przez kilka lat nie zorientował się nawet, że wydawane są pozwolenia na podziały działek które te założenia niszczą.
Wreszcie nie do ochrony zabytkowych obiektów posiadajacych indywidualne wpisy do rejestru zabytków bo mimo apeli słanych do niego przez mieszkanców Milanówka nie zrobił nic, żeby uratować cenną willę należącą do rodziny Stefana Żeromskiego.
O co więc chodzi Konserwatorowi? Czy ta funkcja naprawdę w jakikolwiek sposób przyczynia się do ochrony zabytków? A może służy tylko do swoiście rozumianej "legalizacji" pozbywania się zabytków? Jeśli Konserwator tylko tym jest w stanie się wykazać to może lepiej w ogóle zlikwidować tą instytucję.
Raczej nie do ochrony zabytkowych obiektów znajdujących się na terenie zespołu przyrodniczo - architektonicznego wpisanego do rejestru zabytków i będących jego integralną częścią (bo inaczej miałby wolę wyjaśnić jak zniknęło z jego rejestrów 200 zabytkowych budynków w objętym ochroną konserwatorską zespole przyrodniczo - architektonicznym w Milanówku)
Raczej nie do ochrony chronionego układu zespołu urbanistyczno-krajobrazowego Milanówka wpisanego do rejestru zabytków (bo inaczej miałby wolę wyjaśnić jak znikneło z jego rejestrów 200 zabytkowych budynków wyznaczających ten układ)
Raczej nie do ochrony starodrzewia które stanowi integralną część zespołu urbanistyczni-krajobrazowego wpisanego do rejestru zabytków (bo bez problemu wydaje zgody na jego wycinkę)
Raczej nie do ochrony samych założeń zespołu przyrodniczo - architektonicznego wpisanego do rejestru zabytków bo przez kilka lat nie zorientował się nawet, że wydawane są pozwolenia na podziały działek które te założenia niszczą.
Wreszcie nie do ochrony zabytkowych obiektów posiadajacych indywidualne wpisy do rejestru zabytków bo mimo apeli słanych do niego przez mieszkanców Milanówka nie zrobił nic, żeby uratować cenną willę należącą do rodziny Stefana Żeromskiego.
O co więc chodzi Konserwatorowi? Czy ta funkcja naprawdę w jakikolwiek sposób przyczynia się do ochrony zabytków? A może służy tylko do swoiście rozumianej "legalizacji" pozbywania się zabytków? Jeśli Konserwator tylko tym jest w stanie się wykazać to może lepiej w ogóle zlikwidować tą instytucję.
Nasze WIP-y |
- Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków- Wnosimy o udzielenie następującej informacji w trybie dostępu do informacji publicznej: 1. Listy interwencji/inicjatyw jakie MWKZ podjął na terenie Milanówka w latach 2008 -2013 w celu ochrony znajdujących się w nim obiektów zabytkowych lub założeń zabytkowego układu przyrodniczo - architektonicznego. |
Milanówek poza tym, że jest (był) skupiskiem przedwojennych willi stojących w starodrzewiu, posiada (posiadał) na swoim terenie jeszcze znaczną ilość stanowisk archeologicznych. Dla niezorientowanych stanowisko archeologiczne jest upierdliwa przeszkodą dla pokątnych developerów, która znacznie podwyższa koszty stawiania budowli złożonych głównie z płyty gipsowo - kartonowej przeznaczonych na sprzedaż. Do tego stanowiska archeologiczne w Milanówku znajdują się w sporej części na różnych podmokłych terenach (teren idealny na pokątny development).
Przyznajemy, że mieszkańcy Milanówka zainteresowani są głównie ochroną przedwojennych willi (które widać), a nie zakopanych w ziemi grobowców (których nie widać) nie dopytywali się specjalnie Konserwatora o stanowiska archeologiczne.
Jednak, jak poinformował nas jeden z mieszkańców, kilka miesięcy temu postanowiono niewinnie zagaić o posiadaną przez Konserwatora dokumentację w tej kwestii i... Konserwator nabrał wody w usta. Jak pokazują nasze poprzednie doświadczenia nabranie przez Konserwatora wody w usta może być początkiem pasjonującej korespondencji. Tak też się stało tym razem
Na dobry początek mieszkańcy wysłali więc skargę na bezczynność Konserwatora do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Ministerstwo przekazało skargę do Wojewody Mazowieckiego, a Wojewoda Mazowiecki poinformował, że to nie w jego kompetencjach i mieszkańcy jak chcą to mogą sobie sobie co najwyżej złożyć skargę do do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
Żadna z wspomnianych instytucji odbijających piłeczkę (to jest dokładających należnej staranności w celu rozpatrzenia sprawy) nie poczuła się w najmniejszym obowiązku do pouczenie Konserwatora, że może warto jednak tą dokumentację pokazać.
Postanowiliśmy więc śladem mieszkańców zwrócić się do Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków z wnioskiem o przesłanie dokumentacji o którą wnosili. Może tym razem wykaże więcej zrozumienia ;-)
Przyznajemy, że mieszkańcy Milanówka zainteresowani są głównie ochroną przedwojennych willi (które widać), a nie zakopanych w ziemi grobowców (których nie widać) nie dopytywali się specjalnie Konserwatora o stanowiska archeologiczne.
Jednak, jak poinformował nas jeden z mieszkańców, kilka miesięcy temu postanowiono niewinnie zagaić o posiadaną przez Konserwatora dokumentację w tej kwestii i... Konserwator nabrał wody w usta. Jak pokazują nasze poprzednie doświadczenia nabranie przez Konserwatora wody w usta może być początkiem pasjonującej korespondencji. Tak też się stało tym razem
Na dobry początek mieszkańcy wysłali więc skargę na bezczynność Konserwatora do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Ministerstwo przekazało skargę do Wojewody Mazowieckiego, a Wojewoda Mazowiecki poinformował, że to nie w jego kompetencjach i mieszkańcy jak chcą to mogą sobie sobie co najwyżej złożyć skargę do do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
Żadna z wspomnianych instytucji odbijających piłeczkę (to jest dokładających należnej staranności w celu rozpatrzenia sprawy) nie poczuła się w najmniejszym obowiązku do pouczenie Konserwatora, że może warto jednak tą dokumentację pokazać.
Postanowiliśmy więc śladem mieszkańców zwrócić się do Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków z wnioskiem o przesłanie dokumentacji o którą wnosili. Może tym razem wykaże więcej zrozumienia ;-)
Tym razem chcielibyśmy napisać o tym co jest cywilizowanym standardem na Saskiej Kępie (dla niezorientowanych Saska Kępa całkiem fajną dzielnicą Warszawy, gdzie mieści sie m.in. 14 ambasad). Właśnie na temat Saskiej Kępy jakiś czas temu wpadł nam w oko artykuł dotyczący wymiany płyt chodnikowych w strefie ochrony konserwatorskiej którą objęta jest znaczna cześć Saskiej Kępy.
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,15173944,Betonowy_chodnik_na_Saskiej_Kepie___Jak_to_wyglada__.html
Streszczając pokrótce artykuł. Kiedy w Strefie Ochrony Konserwatorskiej na Saskiej Kępie ktoś wpadł na głupi pomysł położenia chodnika z tandetnych betonowych elementów spotkało się to natychmiast z bardzo negatywną reakcją mieszkańców. Sprawę nagłośniła lokalna prasa, interweniował Stołeczny Konserwator Zabytków, lokalny samorząd (rada dzielnicy) przeprosił i obiecał poprawę.
Tymczasem w Milanówku w Strefie Ochrony Konserwatorskiej kładziona jest bez opamiętania betonowa kostka, która tworzy szaro buraczkowe wzorki, które być może doskonale pasowałyby na jakieś klepisko przed wiejską remizą, ale w otoczeniu zabytkowych willi są po prostu nie na miejscu. Rozumiemy iż estetyka wiejskiej remizy może dobrze się kojarzyć osobom mającym wpływ na decyzję o położeniu wspomnianej kostki, ale wolelibyśmy, żeby nie stawały znaku równości pomiędzy swoim poczuciem estetyki i standardami, które powinny być wymagane w Strefie Ochrony Konserwatorskiej.
Rozumiemy też, ze niektóre lokalne firmy zajmują się handlem taką betonową kostką oraz oferują usługi jej układania, jednak w naszym rozumieniu nie jest to żaden argument za układaniem betonowej kostki w centrum Milanówka
Postanowiliśmy więc trochę pochylić się nad sprawą wspomnianej betonowej kostki pytając się Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków czy jest po pierwsze świadomy brukowania zabytkowego układu urbanistyczno-krajobrazowego betonem,a po drugie jeśli jest świadomy to dlaczego nie interweniuje.
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,15173944,Betonowy_chodnik_na_Saskiej_Kepie___Jak_to_wyglada__.html
Streszczając pokrótce artykuł. Kiedy w Strefie Ochrony Konserwatorskiej na Saskiej Kępie ktoś wpadł na głupi pomysł położenia chodnika z tandetnych betonowych elementów spotkało się to natychmiast z bardzo negatywną reakcją mieszkańców. Sprawę nagłośniła lokalna prasa, interweniował Stołeczny Konserwator Zabytków, lokalny samorząd (rada dzielnicy) przeprosił i obiecał poprawę.
Tymczasem w Milanówku w Strefie Ochrony Konserwatorskiej kładziona jest bez opamiętania betonowa kostka, która tworzy szaro buraczkowe wzorki, które być może doskonale pasowałyby na jakieś klepisko przed wiejską remizą, ale w otoczeniu zabytkowych willi są po prostu nie na miejscu. Rozumiemy iż estetyka wiejskiej remizy może dobrze się kojarzyć osobom mającym wpływ na decyzję o położeniu wspomnianej kostki, ale wolelibyśmy, żeby nie stawały znaku równości pomiędzy swoim poczuciem estetyki i standardami, które powinny być wymagane w Strefie Ochrony Konserwatorskiej.
Rozumiemy też, ze niektóre lokalne firmy zajmują się handlem taką betonową kostką oraz oferują usługi jej układania, jednak w naszym rozumieniu nie jest to żaden argument za układaniem betonowej kostki w centrum Milanówka
Postanowiliśmy więc trochę pochylić się nad sprawą wspomnianej betonowej kostki pytając się Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków czy jest po pierwsze świadomy brukowania zabytkowego układu urbanistyczno-krajobrazowego betonem,a po drugie jeśli jest świadomy to dlaczego nie interweniuje.
Nasze WIP-y |
- Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków- Wnosimy o udzielenie informacji publicznej w postaci: 1. Ilości powiadomień MWKZ o zamiarze ingerencji w przestrzeń Strefy Ochrony Konserwatorskiej w Milanówku polegajacą na ułożeniu chodnika z kostki betonowej w latach 2008 - 2013 2. Ilości zgód MWKZ na ingerencję w przestrzeń Strefy Ochrony Konserwatorskiej w Milanówku polegajacą na ułożeniu chodnika z kostki betonowej w latach 2008 - 2013 |
W 2007 roku Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków wydał zalecenia konserwatorskie w sprawie koniecznych prac zabezpieczających cenny zabytek. Wówczas stan zabytkowych willi nie był określany jako zły.
Obecnie zabytek jest w opłakanym stanie.
"..... Kilka lat temu z powodu niedrożności kolektora kanalizacyjnego piwnice obu willi zalane zostały szambem. Równocześnie awaria nie była natychmiast usunięta, a budynki w odpowiednim stopniu wysuszone. Dodatkowo wille nie są ogrzewane, a co najistotniejsze zarówno wentylacja grawitacyjna jak i wymuszona nie działa. Na skutki tego nie trzeba było czekać. Z roku na rok wnętrza willi rozmiękcza wilgoć i przeżerają grzyby oraz pleśnie.
Tu dodatkowo należy zaznaczyć, że na wyższych kondygnacjach budynków zarówno stropy, jak i ściany wykonane są z drewna.
Kilka osób uczestniczących w wizji lokalnej musiało z tego uczestnictwa rezygnować, gdyż z powodu tak wielkiego zagrzybienia ( co dało się łatwo zauważyć we wdychanym powietrzu) zaczęły bardzo gwałtownie i silnie reagować alergicznie.
Obraz zniszczeń jest porażający. Mimo usilnych monitów i próśb radnych niezależnych, burmistrz nie przeznaczył na właściwe utrzymanie tej nieruchomości odpowiednich kwot w budżecie miasta. Winę za stan Turczynka ponosi burmistrz i radni, którzy nie sprzeciwili się jego złym decyzjom. Być może winę za ten stan rzeczy ponosi również Wojewódzki Mazowiecki konserwator Zabytków poprzez nie egzekwowanie zaleceń i prolongatę kolejnych terminów wykonania koniecznych prac konserwatorskich i budowlanych.... " ("Turczynek-hańba dla Milanówka", Blog Razem dla Milanówka)
W naszej opinii winę za ten stan rzeczy ponosi głównie Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków, który nie może nie wiedzieć o szybkim pogarszaniu się stanu willi chociażby z racji tego, że powinien monitorować wykonanie prac zleconych jeszcze przed zakupem cennego zabytku przez Gminę Milanówek. O co tutaj chodzi panie konserwatorze?
Obecnie zabytek jest w opłakanym stanie.
"..... Kilka lat temu z powodu niedrożności kolektora kanalizacyjnego piwnice obu willi zalane zostały szambem. Równocześnie awaria nie była natychmiast usunięta, a budynki w odpowiednim stopniu wysuszone. Dodatkowo wille nie są ogrzewane, a co najistotniejsze zarówno wentylacja grawitacyjna jak i wymuszona nie działa. Na skutki tego nie trzeba było czekać. Z roku na rok wnętrza willi rozmiękcza wilgoć i przeżerają grzyby oraz pleśnie.
Tu dodatkowo należy zaznaczyć, że na wyższych kondygnacjach budynków zarówno stropy, jak i ściany wykonane są z drewna.
Kilka osób uczestniczących w wizji lokalnej musiało z tego uczestnictwa rezygnować, gdyż z powodu tak wielkiego zagrzybienia ( co dało się łatwo zauważyć we wdychanym powietrzu) zaczęły bardzo gwałtownie i silnie reagować alergicznie.
Obraz zniszczeń jest porażający. Mimo usilnych monitów i próśb radnych niezależnych, burmistrz nie przeznaczył na właściwe utrzymanie tej nieruchomości odpowiednich kwot w budżecie miasta. Winę za stan Turczynka ponosi burmistrz i radni, którzy nie sprzeciwili się jego złym decyzjom. Być może winę za ten stan rzeczy ponosi również Wojewódzki Mazowiecki konserwator Zabytków poprzez nie egzekwowanie zaleceń i prolongatę kolejnych terminów wykonania koniecznych prac konserwatorskich i budowlanych.... " ("Turczynek-hańba dla Milanówka", Blog Razem dla Milanówka)
W naszej opinii winę za ten stan rzeczy ponosi głównie Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków, który nie może nie wiedzieć o szybkim pogarszaniu się stanu willi chociażby z racji tego, że powinien monitorować wykonanie prac zleconych jeszcze przed zakupem cennego zabytku przez Gminę Milanówek. O co tutaj chodzi panie konserwatorze?
Nasze WIP-y |
- Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków- W trybie dostępu do informacji publicznej zwracamy sie z następującymi pytaniami. 1. Ile kontroli przeprowadził MWKZ na na zabytkowych willach w Turczynku w latach 2008 - 2014 i jakie wydał zalecenia pokontrolne (wnosimy o kopie protokołów z tych kontroli) 2. Kiedy miała miejsce ostatnia kontrola i co wykazały oględziny (wnosimy o protokół z oględzin) 3. Które ze zaleceń MWKZ w zakresie przeprowadzenia koniecznych prac zostały wykonane (wnosimy o protokoły z wykonania zaleceń pokontrolnych) 4. Czy i ile razy zlecono wykonanie ekspertyzy mykologicznej i jakie były jej wyniki i jakie były wydane na jej podstawie zalecenia (wnosimy o dokument zawierajacy wyniki ekspertyzy, i zalecenia konserwatora wydane na jej podstawie). |
W oczekiwaniu na odpowiedź MWKZ przypominamy jak na podobne pytania zadane przez Razem dla Milanówka odpowiedział Urząd Miasta Milanówka.
"1. Jakie zalecenia wydał ostatnio Wojewódzki Konserwator Zabytków?
- nie otrzymałam odpowiedzi.
2. Kiedy (w przybliżeniu) WKZ wydał ostatnie zalecenia?
- nie otrzymałam odpowiedzi.
3. Jakie prace zlecono ostatnio do wykonania w Turczynku?
- otrzymałam odpowiedź, że były to prace związane z usuwaniem szkody po zalaniu szambem – czyli ok. 2 lata temu.
4. Czy zlecono ekspertyzę mykologiczną obiektu, czy zlecił ją WUKZ ?
- brak odpowiedzi, zdziwienie… (...)"
("Turczynek-hańba dla Milanówka", Blog Razem dla Milanówka)
"1. Jakie zalecenia wydał ostatnio Wojewódzki Konserwator Zabytków?
- nie otrzymałam odpowiedzi.
2. Kiedy (w przybliżeniu) WKZ wydał ostatnie zalecenia?
- nie otrzymałam odpowiedzi.
3. Jakie prace zlecono ostatnio do wykonania w Turczynku?
- otrzymałam odpowiedź, że były to prace związane z usuwaniem szkody po zalaniu szambem – czyli ok. 2 lata temu.
4. Czy zlecono ekspertyzę mykologiczną obiektu, czy zlecił ją WUKZ ?
- brak odpowiedzi, zdziwienie… (...)"
("Turczynek-hańba dla Milanówka", Blog Razem dla Milanówka)
Tym co się dzieje w willi Borówka zainteresowaliśmy się gdy w lokalnej prasie znaleźliśmy potwierdzenie krążącej po Milanówku plotki, że willa zmieniła właściciela i szykują tam się rewolucyjne zmiany. Na początku okazało się, że człowiek, którego określano właścicielem nie jest właścicielem według ksiąg wieczystych. Ot taka kaczka dziennikarska. Natomiast prawdziwa okazała się informacja o rewolucyjnych zmianach i przebudowach. Co więcej trafiliśmy w prasie na następne artykuły dotyczące willi "Borówka", które opisywały charakter prac planowanych/wykonywanych na terenie willi i otaczającej ją zieleni. Zakres prac opisany w "Co? Gdzie? Kiedy? na Mazowszu" nr 04/2014. mocno nas zdziwił. Napisane tam było iż
"W porozumieniu z konserwatorem zabytków bardzo wąska brama wjazdowa zostanie przesunięta w głąb posesji (...) Plac wokół Borówki zostanie otwarty dla wszystkich (...) Obecnie istniejąca wewnętrzna droga uzyska połączenie z ul. Królowej Jadwigi i po przebudowie wjazdu na teren będzie dostępna dla wszystkich użytkowników."
Wzbudziło w nas to szereg wątpliwości
Po pierwsze nie rozumiemy jaki właściciel komercyjnej nieruchomości dąży do zmienienia jej w publiczny park z publiczną ulicą? Przecież obniża to drastycznie atrakcyjność (i wartość) nieruchomości. Powstaje więc pytanie czy właściciel nieruchomości (ujawniony w księdze wieczystej) wie o tym co robi właściciel nieruchomości (w/g gazet) i to akceptuje i wyraził na to oficjalną zgodę, która umożliwiłaby odpowiednim instytucjom (m. in Konserwatorowi Zabytków) wydanie odpowiednich pozwoleń.
Po drugie jesteśmy zdumieni opisywaną postawą Konserwatora Zabytków. Z tego co pamiętamy to willa "Borówka" wpisana jest do Rejestru Zabytków wraz ze swoimi założeniami parkowymi więc o co chodzi z tymi przemieszczeniami bramy i zrobieniem ulicy? Czy zdjęto ochronę konserwatorską z założeń parkowych, czy też ją "zgubiono" z rejestru razem z ok 200 milanowskimi willami... A może te wszystkie informacje o zgodzie Konserwatora Zabytków to tylko kolejna kaczka dziennikarska.
Chyba zapytamy.
"W porozumieniu z konserwatorem zabytków bardzo wąska brama wjazdowa zostanie przesunięta w głąb posesji (...) Plac wokół Borówki zostanie otwarty dla wszystkich (...) Obecnie istniejąca wewnętrzna droga uzyska połączenie z ul. Królowej Jadwigi i po przebudowie wjazdu na teren będzie dostępna dla wszystkich użytkowników."
Wzbudziło w nas to szereg wątpliwości
Po pierwsze nie rozumiemy jaki właściciel komercyjnej nieruchomości dąży do zmienienia jej w publiczny park z publiczną ulicą? Przecież obniża to drastycznie atrakcyjność (i wartość) nieruchomości. Powstaje więc pytanie czy właściciel nieruchomości (ujawniony w księdze wieczystej) wie o tym co robi właściciel nieruchomości (w/g gazet) i to akceptuje i wyraził na to oficjalną zgodę, która umożliwiłaby odpowiednim instytucjom (m. in Konserwatorowi Zabytków) wydanie odpowiednich pozwoleń.
Po drugie jesteśmy zdumieni opisywaną postawą Konserwatora Zabytków. Z tego co pamiętamy to willa "Borówka" wpisana jest do Rejestru Zabytków wraz ze swoimi założeniami parkowymi więc o co chodzi z tymi przemieszczeniami bramy i zrobieniem ulicy? Czy zdjęto ochronę konserwatorską z założeń parkowych, czy też ją "zgubiono" z rejestru razem z ok 200 milanowskimi willami... A może te wszystkie informacje o zgodzie Konserwatora Zabytków to tylko kolejna kaczka dziennikarska.
Chyba zapytamy.
Nasze WIP-y |
- Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków- W nawiązaniu do treści artykułu artykułu "Co? Gdzie? Kiedy? na Mazowszu" nr 04/2014 http://www.willaborowka.pl/img/magnetyzm.jpg wnosimy o udzielenie następującej informacji publicznej: 1. Czy Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków uzgodnił zmiany opisane w artykule "Co? Gdzie? Kiedy? na Mazowszu" nr 04/2014 http://www.willaborowka.pl/img/magnetyzm.jpg (cyt "W porozumieniu z konserwatorem zabytków bardzo wąska brama wjazdowa zostanie przesunięta w głąb posesji (...) Plac wokół Borówki zostanie otwarty dla wszystkich (...) Obecnie istniejąca wewnetrzna droga uzyska połączenie z ul. Królowej Jadwigi i po przebudowie wjazdu na teren będzie dostępna dla wszystkich użytkowników.") w szczególności przeniesienie bramy, otwarcie parku jako przestrzeni publicznej oraz uruchomienie publicznie dostępnej ulicy na terenie założeń parkowych. Jeśli tak wnosimy o kopię tych uzgodnień. 2. Czy Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków zdjął ochronę konserwatorska z założeń parkowych zieleni otaczającej wille Borówka (wpis do Rejestru Zabytków 931 A). Jeżeli tak to prosimy o kopię decyzji/postanowienia. 3. Czy Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków dokunując uzgodnień zmian na terenie willi "Borówka" o których mowa w pkt 1 lub innych w latach 2013 - 2014 posiadał w aktach sprawy zgodę właściciela nieruchomości ujawnionego w księgach wieczystych WA1G/00005***/5, WA1G/00005***/2, WA1G/00005***/9 lub wiarygodną informację o zbyciu przez niego nieruchomości (akt notarialny) |
Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego dla działki na której są ulokowane wille Turczynka jest w naszej (i nie tylko naszej) opinii absurdalny. Przede wszystkim przyzwala na nowa zabudowę, która niszczy os kompozycyjną i całe wrażenie estetyczne. Trudno aby by ło inaczej skoro nowa budowla ma się znajdować w bezpośredniej bliskości zabytkowych willi i jak wynika z dopuszczonych parametrów - dominować nad nimi. Nie jest nawet jasne czy usytuowanie placu budowy w tak blisko nie stanowi fizycznego zagrożenia dla willi. Kwintesencja absurdu jest to, że MPZP nie dopuszcza wykorzystania willi zgodnie ze swoim przeznaczeniem (czyli jako rezydencje mieszkalne).
Jakby tego było mało gdy zaczęliśmy dokładnie przyglądać się dokumentacji wytworzonej na potrzeby uchwalenia MPZP okazało się, iz jest w nich pewna ilość błędów i przeinaczeń. Powstaje pytanie jakim cudem tak skonstruowany projekt MPZP dla zabytkowego obiektu zyskał aprobatę Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.?
Jakby tego było mało gdy zaczęliśmy dokładnie przyglądać się dokumentacji wytworzonej na potrzeby uchwalenia MPZP okazało się, iz jest w nich pewna ilość błędów i przeinaczeń. Powstaje pytanie jakim cudem tak skonstruowany projekt MPZP dla zabytkowego obiektu zyskał aprobatę Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.?
MPZP i stanowisko archeologiczne
Otóż na terenie Turczynka znajduje się spore stanowisko archeologiczne, które pokrywa większość obszaru objętego MPZP "Turczynek A" według Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego Miasta Milanówka z 1998 roku i raczej nie jest to pomyłka bo w tym samym kształcie i wielkości można znaleźć to stanowisko archeologiczne na dokumentacji związanej z budową obwodnicy np. tutaj.
http://siskom.waw.pl/dw/719/obw-grodziska/01_uwarunkowania_srodowiskowe_150dpi.pdf Z tym większym zdziwieniem zauważyliśmy, że na dokumencie MPZP "Turczynek A" zaznaczony jest tylko bardzo okrojony obszar związany ze stanowiskiem archeologicznym opisany jako "granica strefy konserwatorskiej ochrony archeologicznej".
http://bip.milanowek.pl/pliki/1168/24_1.pdf
(Ma to wymierne konsekwencje w postaci korzyści finansowych dla potencjalnego nabywcy Turczynka ponieważ nie będzie musiał ponosić kosztów badań archeologicznych w przypadku gdyby zdecydował się na budowę monstrualnego obiektu przy willach dopuszczonego przez MPZP "Turczynek A".)
O co więc tu chodzi? Chyba napiszemy do Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków
http://siskom.waw.pl/dw/719/obw-grodziska/01_uwarunkowania_srodowiskowe_150dpi.pdf Z tym większym zdziwieniem zauważyliśmy, że na dokumencie MPZP "Turczynek A" zaznaczony jest tylko bardzo okrojony obszar związany ze stanowiskiem archeologicznym opisany jako "granica strefy konserwatorskiej ochrony archeologicznej".
http://bip.milanowek.pl/pliki/1168/24_1.pdf
(Ma to wymierne konsekwencje w postaci korzyści finansowych dla potencjalnego nabywcy Turczynka ponieważ nie będzie musiał ponosić kosztów badań archeologicznych w przypadku gdyby zdecydował się na budowę monstrualnego obiektu przy willach dopuszczonego przez MPZP "Turczynek A".)
O co więc tu chodzi? Chyba napiszemy do Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków
Nasze WIP-y |
- Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków- Przekazujemy w załączniku fragment projektu MPZP "Turczynek A" w Milanówku z zaznaczonym stanowiskiem archeologicznym opisanym jako "granica strefy konserwatorskiej ochrony archeologicznej". Wskazujemy, że obszar objęty "granicą strefy konserwatorskiej ochrony archeologicznej" nie odpowiada obszarowi stanowiska archeologicznego wynikającego z innych dokumentów np. Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego Miasta Milanówka (uchwała nr 195/LV/98 Rady Miasta Milanówka z dnia 10.03.1998). W związku z tym wnosimy o udzielenie informacji publicznej w postaci 1. kopii dokumentów na podstawie których Mazowiecki Wojewódzki Konserwator zabytków uzgodnił Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego Turczynek A w Milanówku zawierający zamiast oryginalnego zasięgu stanowiska archeologicznego znacznie okrojona "granica strefy konserwatorskiej ochrony archeologicznej" |
Otrzymaną odpowiedźpublikujemy poniżej |
Jeśli chodzi o odpowiedź Konserwatora to nie jesteśmy pewni czy traktować ją serio czy też w kategoriach żartu. Dowiedzieliśmy się z niej, że stanowisko archeologiczne jest nieokreślonym obiektem o nieokreślonych granicach. Jakiś tam archeolog sporządzając kartę inwentaryzacyjną stanowiska archeologicznego określa co najwyżej własne "przypuszczenia" gdyż dokładne granice stanowiska może ocenić co najwyżej uosobienie wszelkiej mądrości sporządzające plan zagospodarowania na zlecenie gminy.
Po prostu odpadliśmy. Pismo Konserwatora oczywiście zamieszczamy. Niech czytelnicy mają też trochę radości |
|
# # #
Analizując dokumenty dotyczące ochrony stanowiska archeologicznego na terenie planu zagospodarowania "Turczynek A" znaleźliśmy pewną ciekawostkę. Otóż dostaliśmy dokument Konserwatora Zabytków skierowany do Kierownika Referatu Geodezji i Gospodarki Przestrzennej z 30.11.2011 w którym Konserwator po pierwsze prostuje swoje poprzednie pismo z 21.11.2011 w którym stwierdził, że na terenie "Turczynek A" nie ma żadnego zabytku archeologicznego, a po drugie wydaje zalecenia aby; "Na terenach położonych w granicach strefy o której mowa w ust 1 [teren zabytku archeologicznego - przypis] roboty ziemne albo zmiana charakteru dotychczasowej działalności, które mogą doprowadzić do przekształcenia lub zniszczenia zabytku archeologicznego wymagają uprzedniego przeprowadzenia badań archeologicznych na zasadach określonych w przepisach odrębnych dotyczących ochrony zabytków."
Tymczasem w planie zagospodarowania "Turczynek A" znalazł się zapis:
"Tereny w obrębie wyżej wymienionej strefy, na których bedą prowadzone roboty ziemne lub zmiana charakteru dotychczasowej działalności mogące doprowadzić do przekształcenia lub zniszczenia zabytku archeologicznego,podlegają ochronie w oparciu o przepisy odrębne z zakresu ochrony zabytków i opiece nad zabytkami. "
Hmm... jak widać gdzieś po drodze zniknął więc nakaz przeprowadzenia badań archeologicznych. Być moze kiedyś "kupilibyśmy", że właściwie jeden i drugi tekst sprowadza się do tego samego, ale po licznych doświadczeniach z urzędnikami którzy "interpretowali" różne dokumenty w najbardziej nieoczekiwany sposób uważamy, że skoro Konserwator napisał o "badaniach archeologicznych" to w planie zagospodarowania powinno być napisane dokładnie tak jak chciał Konserwator, gdyż inaczej otwiera to furtkę dla róznych "interpretacji" urzędników w przyszłości, które mogą skończyć się tym, że inwestor żadnych badań archeologicznych prowadzić nie będzie musiał.
Chyba więc napiszemy znowu do Wojewody, że znaleźlismy kolejne coś w uchwałe Rady Miasta Milanówka co jego niezrównane służby kontrolne przepuściły.. A swoją drogą jak to się stało, że Konserwator Zabytków uzgodnił bez zastrzeżeń projekt MPZP, który ignorował jego zalecenia zawierając zapisy, które mogą w przyszłości zostać zinterpretowane w sposób inny niż deklarowane intencje Konserwatora Zabytków.?
Analizując dokumenty dotyczące ochrony stanowiska archeologicznego na terenie planu zagospodarowania "Turczynek A" znaleźliśmy pewną ciekawostkę. Otóż dostaliśmy dokument Konserwatora Zabytków skierowany do Kierownika Referatu Geodezji i Gospodarki Przestrzennej z 30.11.2011 w którym Konserwator po pierwsze prostuje swoje poprzednie pismo z 21.11.2011 w którym stwierdził, że na terenie "Turczynek A" nie ma żadnego zabytku archeologicznego, a po drugie wydaje zalecenia aby; "Na terenach położonych w granicach strefy o której mowa w ust 1 [teren zabytku archeologicznego - przypis] roboty ziemne albo zmiana charakteru dotychczasowej działalności, które mogą doprowadzić do przekształcenia lub zniszczenia zabytku archeologicznego wymagają uprzedniego przeprowadzenia badań archeologicznych na zasadach określonych w przepisach odrębnych dotyczących ochrony zabytków."
Tymczasem w planie zagospodarowania "Turczynek A" znalazł się zapis:
"Tereny w obrębie wyżej wymienionej strefy, na których bedą prowadzone roboty ziemne lub zmiana charakteru dotychczasowej działalności mogące doprowadzić do przekształcenia lub zniszczenia zabytku archeologicznego,podlegają ochronie w oparciu o przepisy odrębne z zakresu ochrony zabytków i opiece nad zabytkami. "
Hmm... jak widać gdzieś po drodze zniknął więc nakaz przeprowadzenia badań archeologicznych. Być moze kiedyś "kupilibyśmy", że właściwie jeden i drugi tekst sprowadza się do tego samego, ale po licznych doświadczeniach z urzędnikami którzy "interpretowali" różne dokumenty w najbardziej nieoczekiwany sposób uważamy, że skoro Konserwator napisał o "badaniach archeologicznych" to w planie zagospodarowania powinno być napisane dokładnie tak jak chciał Konserwator, gdyż inaczej otwiera to furtkę dla róznych "interpretacji" urzędników w przyszłości, które mogą skończyć się tym, że inwestor żadnych badań archeologicznych prowadzić nie będzie musiał.
Chyba więc napiszemy znowu do Wojewody, że znaleźlismy kolejne coś w uchwałe Rady Miasta Milanówka co jego niezrównane służby kontrolne przepuściły.. A swoją drogą jak to się stało, że Konserwator Zabytków uzgodnił bez zastrzeżeń projekt MPZP, który ignorował jego zalecenia zawierając zapisy, które mogą w przyszłości zostać zinterpretowane w sposób inny niż deklarowane intencje Konserwatora Zabytków.?
Powodem wprowadzenia Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego dla Strefy Ochrony Konserwatorskiej było zachowanie historycznych wartości tego terenu. Mogłoby się wydawać iż w tej sytuacji kto jak kto, ale Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków będzie restrykcyjnie trzymał się przestrzegania zapisów tego planu. Jednak nic bardziej mylnego. Okazało się, że Konserwator bez problemu wystawia "uzgodnienia konserwatorskie" które w ewidentny sposób zapisy Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego dla Strefy Ochrony Konserwatorskiej naruszają. Przykładem mogą być "uzgodnienia konserwatorskie" dla willi Waleria. Jest to teren na którym dopuszczalna jest zabudowa mieszkalna indywidualna z budynkiem towarzyszącym typu garaż/altana, a nie hmm... instytucje kulturalno -rozrywkowe z podziemną salą koncertową i szklaną stodołą połączoną z willą wykopem ozdobionym norweską rzeźbą erotyczną (wyciąg z dotychczasowych pomysłów UMM na willę Waleria). Jednak Konserwatorowi Zabytków najwyraźniej to nie przeszkadzało skoro wystawił wymagane uzgodnienia na potrzeby pozyskania funduszy norweskich. W naszej ocenie powstałą sytuacja trochę hmm..... kompromitująca gdy Urząd Miasta Milanówka zaopatrzony w uzgodnienia Konserwatora Zabytków złożył wniosek o przyznanie zagranicznych funduszy, które w założeniu miały finansować ochronę wartości kulturowych - przedstawiając projekt oprotestowany przez mieszkańców,. Mieszkańcom nie podobało się to, że narusza on MPZP, a tym samym powoduje zniszczenie całkiem jeszcze dobrze zachowanego kawałka miasta, które też jest wpisane do rejestru zabytków jako zabytkowy kompleks urbanistyczno- krajobrazowy....
Kolejnym przykładem uzgodnień Konserwatora zabytków będących w sprzeczności z Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego są uzgodnienia dla znajdującej się niedaleko od wili Waleria willi Matulinek. Tam z kolei Konserwator uzgodnił monstrualną inwestycję usługową, która po postawieniu tworzyłaby ścianę ciągnącą się wzdłuż granicy z pięcioma sąsiadującymi działkami.(ponad 70 metrów). Co ciekawe następnie dokument wystawiony przez Konserwatora trafił do akt sprawy i został użyty przez Starostę jako swoiste "usprawiedliwienie"dla wydania pozwolenia na budowę w oczywisty sposób naruszającego zapisy Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego dla Strefy Ochrony Konserwatorskiej. No bo skoro Konserwator się zgodził...
W tym ostatnim przypadku zainterweniowali sąsiedzi inwestycji kierując sprawę do sądów administracyjnych. Jak na razie wygrali już trzykrotnie (ostatnio przed Naczelnym Sądem Administracyjnym). Wydawać by się mogło, że zarówno inwestor jak i wspierający go urzędnicy powinni w swoich pomysłach zmierzających de facto do dewastacji jednej z najlepiej zachowanych części Milanówka odpuścić. Bo jak na razie mamy tu piękny przykład sytuacji w której państwo (reprezentowane przez Konserwatora Zabytków i kilka innych instytucji) próbuje naruszyć obowiązujące prawo działając na szkodę własnych obywateli w imię czyichś partykularnych interesów.
Poniżej drobne cytaty z uzgodnionego przez Konserwatora Zabytków projektu. Czy rzeczywiście można było go pomylić z zabudowa mieszkaniową indywidualną do której ograniczone jest prawo do zabudowy na tym terenie?
W tym ostatnim przypadku zainterweniowali sąsiedzi inwestycji kierując sprawę do sądów administracyjnych. Jak na razie wygrali już trzykrotnie (ostatnio przed Naczelnym Sądem Administracyjnym). Wydawać by się mogło, że zarówno inwestor jak i wspierający go urzędnicy powinni w swoich pomysłach zmierzających de facto do dewastacji jednej z najlepiej zachowanych części Milanówka odpuścić. Bo jak na razie mamy tu piękny przykład sytuacji w której państwo (reprezentowane przez Konserwatora Zabytków i kilka innych instytucji) próbuje naruszyć obowiązujące prawo działając na szkodę własnych obywateli w imię czyichś partykularnych interesów.
Poniżej drobne cytaty z uzgodnionego przez Konserwatora Zabytków projektu. Czy rzeczywiście można było go pomylić z zabudowa mieszkaniową indywidualną do której ograniczone jest prawo do zabudowy na tym terenie?
|
|
|