Cud 4 - Kameleoniasty (Sto i jeden stanów prawnych ćwoczej nieruchomości)
Zacznijmy od tego, że Ćwoki kupiły dwa mieszkania do których przypisane było 5/6 udziałów w reszcie nieruchomości (działka, ściany, fundamenty etc). Wszystko było idealnie uregulowane. Wszystkie księgi wieczyste sprawdzone. Łącznie z tym skąd zbywcy swoje części nieruchomości wzięli. Zbywcy byli w terminie uzgodnionym przekazali klucze do nieruchomości. I wszystko było OK jeszcze w roku 2008.
Patrząc z perspektywy czasu pierwsze objawy cudu niewidzenia ksiąg wieczystych zaczęły się w 2009 roku (czyli prawie trzy lata po zakupie pierwszego mieszkania prze ćwoki). Wówczas trzeci lokal w budynku nabyła pani Sąsiadka, która od początku zachowywała się jakby ........ miała coś więcej. Jednak sceptyczne Ćwoki myślały, ze to pospolity ekscentryzm. W roku 2010 objawy cudu zaczęły się jednak nasilać. Prawnik wynajęty przez panią Sąsiadkę zaczął się zachowywać tak jakby zapisów ksiąg wieczystych nie widział, a pani Sąsiadka w swoich pismach pisała, że Ćwoki "użytkują", a nie że są właścicielami swoich części nieruchomości. Ćwoki cały czas nie mogły jednak w istnienie cudu uwierzyć i traktowały wszystko jako drobne nieporozumienie. Dalej objawy rozlały się na wszystkie instytucje państwowe, które nijak nie mogły przeprocesować, żadnej sprawy z poszanowaniem ich praw wynikających z zapisów znanych Ćwokom ksiąg wieczystych. Zupełnie jakby tych ksiąg nie widziały. Ćwoki jednak cały czas odmawiały przyjęcia do wiadomości, że maja do czynienia z najprawdziwszym cudem. Składały doniesienia do prokuratury, słały wnioski dowodowe, wnioskowały w czasie rozpraw sadowych - bez rezultatu. Nikt nie tylko nie widział ksiąg wieczystych, ale nawet nie widział nic niestosownego w tym, ze ich nie widzi. # # # W 2012 roku instytucje państwowe zaczęły wystawiać dokumenty wskazujące, ze nie tyle nie widzą ksiąg wieczystych, ile widzą je w bardzo rożnorodnej formie. Nigdy jednak w tej właściwej znanej Ćwokom. Nigdy jednak nikt nie poinformował Ćwoków, że z ich księgami wieczystymi jest coś nie tak. Czyżby każda instytucja była przekonana, ze to co widzi jest jedyną widzialna formę?. Na to wygląda, ale po kolei: Wojewoda - z jakichś przyczyn uważa za strony sprawy pozwolenia na inwestycję za ćwoczym płotem dwoje z czworga poprzednich właścicieli ćwoczej nieruchomości (z czego jednego podwójnie), natomiast nie uważa za stronę sprawy Pani Sąsiadki. Rekomenduje tez usunięcie Ćwoków jako stron sprawy. Poproszony o wyjaśnienie skąd też wziął takie informacje uparcie uchyla się od wyjaśnienia. (Jaki ten cud ma związek z niezdolnością do odmowy wydania pozwolenia na budowę sprzeczna z MPZP na którą Ćwoki nie chcą się zgodzić , pozostaje w sferze domysłów) Prokuratura Rejonowa - wystawiła dokument w którym stwierdziła, że Pani Sąsiadka nie posiada żadnego majątku, a Ćwoki użytkują pomieszczenie, którego są właścicielami według znanej im księgi wieczystej. O pomyłce nie ma mowy bo Prokuratura Rejonowa wzywana do sprostowania "omyłek pisarskich" stwierdziła że żadnych omyłek pisarskich nie ma i nic nie sprostuje. (Jaki ten cud ma związek z niedopatrywaniem się przestępstw we wszelkich działaniach podjętych ze szkoda dla Ćwoków Hmmm .... czy bez zaistnienia cudu nie widzenia właściwych ksiąg wieczystych byłoby to w ogóle możliwe?) Rzecznik Praw Obywatelskich opierając się na aktach sprawy (o zniszczenie instalacji wodociągowej i c.o.) przesłanych przez wspomniana wyżej Prokuraturę Rejonowa oświadczył, że budynek jest współwłasnością pani Sąsiadki i Ćwoków czyli, że wszystko jest wspólne. Mówiąc inaczej RPO zadziałało jakby w budynku nie było żadnych wydzielonych lokali mieszkalnych z przypisanymi udziałami w częściach wspólnych nieruchomości tylko zwykła współwłasność. Nie ma mowy o przejęzyczeniu bowiem tylko w takiej sytuacji prawnej można byłoby dewastację instalacji (wspólnej, skoro cały dom jest wspólny) określić jako "sprawę cywilną". A taka właśnie była opinia RPO o sprawie. RPO oczywiście odmówiło interwencji zostawiając Ćwoki na lodzie. Czy bez zaistnienia cudu niewidzenia właściwych ksiąg wieczystych byłoby to w ogóle możliwe? Nadzór Budowlany - gdyby nie to, że organy Nadzoru Budowlanego są poważną instytucją podejrzewać by je chyba należało o lekkie rozdwojenie jaźni. Niestety tylko tak można wytłumaczyć sytuację w której Nadzór Budowlany jednocześnie wie, że budynek mieszkalny na ćwoczej nieruchomości jest budynkiem wielorodzinnym z trzema lokalami mieszkalnymi - jak podają księgi wieczyste a jednocześnie wierzy, ze jest budynkiem jednorodzinnym (czyli zawiera nie więcej niż dwa lokale mieszkalne). Ma to znaczny wpływ na procesowanie spraw, bowiem prawnie te sytuacje różnią się znacznie. (Gdyby budynek był budynkiem jednorodzinnym, wówczas Cwoki stosowałyby inne przepisy). Jeśli dodamy do tego, że Nadzór Budowlany oględzin budynku dokonywał wielokrotnie i istnienie trzech lokali musiał stwierdzić organoleptycznie , natomiast z dokumentów wynika, że wierzy w wersję z dwoma (lub mniej) lokalami mieszkalnymi to sprawa w ogóle wygląda dziwnie. Jaki ten cud ma związek z uniemożliwianiem doprowadzenia ćwoczego domku do stanu bezpiecznego? Czy bez zajścia cudu niewidzenia właściwych ksiąg wieczystych (prowadzonych nie tylko dla całej posesji, ale również dla każdego wyodrębnionego lokalu) byłoby to w ogóle możliwe? Samorządowe Kolegium Odwoławcze - usiłowało łagodnie wytłumaczyć Ćwokom, że nie znają się na prawie bo ich prawa do nieruchomości wynikają z praw własności do dwóch lokali mieszkalnych. SKO całkowicie ignoruje ćwocze prawa współwłasności w stosunku do części wspólnych nieruchomości. Zaintrygowane Ćwoki zwróciły się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego z uprzejmym zapytaniem z jakich to powodów ignoruje fakt, że poza lokalami mieszkalnymi posiadają jeszcze współwłasność w postaci 5/6 udziałów w częściach wspólnych nieruchomości (na które składa się m. in. działka o pow. 1825m2 na której posadowiony jest budynek mieszkalny). Czy bez zajścia cudu nie widzenia księgi wieczystej prowadzonej dla całej posesji (z wybiorczym widzeniem ksiąg prowadzonych dla lokali) SKO mogłoby niemalże konsekwentnie poświadczać, ze burmistrz może odmówić Ćwokom informacji odnośnie nieruchomości (w zakresie, który może mieć wpływ na ich prawa własności)? Sąd Rejonowy - uparcie nie chce potwierdzić, że księgi wieczyste które znają Ćwoki są jedynymi księgami wieczystymi dla ćwoczej nieruchomości. Równie uparcie nie chce wystawić jednoznacznego zaświadczenia, że nie wydał żadnego wyroku kwestionującego stan prawny ujawniony w tych księgach wieczystych. Zarazem procesuje wszystkie sprawy tak jakby wszelkie prawa i przywileje wynikające z zapisów znanych Ćwokom ksiąg wieczystych po prostu wyparowały. Czy bez zajścia cudu niewidzenia właściwych ksiąg wieczystych byłoby to możliwe, biorąc pod uwagę, że zakres spraw jest obszerny. Od prostych nakazów płatności do włamań. Według wiedzy Ćwoków dla nieruchomości prowadzone są 4 księgi wieczyste 1) W***/*******/5 - dla całej posesji w której znajduje się informacja o wyodrębnieniu 3 lokali z informacja jakie udziały w pozostałych częściach nieruchomości przypada właścicielowi każdego lokalu 2) W***/******/0 , W***/******/3 , W***/******/6 - da poszczególnych lokali. W każdej z nich jest odniesienie do księgi całej nieruchomości i potwierdzona jest ilość współudziałów w niepodzielonej części nieruchomości jaka jest przypisana do każdego lokalu. Powierzchnie lokali (czyli suma wszystkich pomieszczeń przynależnych i wchodzących w skład) zostały podane w księgach wieczystych, a dokładny kształt lokali określa inwentaryzacja, dokonana przed wyodrębnieniem lokali, do której są odniesienia w sporządzonych umowach mających formę aktu notarialnego. Ćwokom nie są też znane żadne okoliczności, które mogłyby zmieniać stan prawny ujawniony w tych księgach wieczystych. O co więc chodzi wszystkim wymienionym powyżej instytucjom? Co one widzą w księgach wieczystych ćwoczego domku? To jest właśnie zagadka. W każdym razie wszystko wskazuje na to, ze mamy do czynienia z prawdziwym cudem, bo przecież zaangażowanie Sądu i Prokuratury wskazuje, że to nie można w żadnym wypadku mówić o jakimś przestępstwie. Prawda? Być może zapisy ksiąg wieczystych, niczym kameleon, mają po prostu zdolność dostosowywania się do tego co patrząca osoba już wie i chce zobaczyć? |
|
|
|