Cud trzeci (raczej antycud) czyli sceptyku nie walcz z cudami
Po serii cudów nadszedł wreszcie czas na ukaranie sceptyków. Kiedy minęło kilkanaście miesięcy i przegląd stanu technicznego wykazał, że współposiadany przez sceptyków budynek wymaga remontu urzędnicy, którzy wcześniej dzielnie bronili cudów przed sceptykami powiedzieli "Zgłaszam urzędowy sprzeciw".
Na nic dały się tłumaczenia, że sprzeciw nie leży w zakresie ich uprawnień, że stan budynku zagraża zdrowiu mieszkańców, i że za nie wykonanie należnych remontów grożą sankcje karne. Urzędnicy zaparli się, że sprzeciwu nie cofną. A urzędnicy nadrzędni zaparli się, że sprzeciw podtrzymają. Kiedy w końcu sprzeciw udało się cofnąć zdecydowano, że sprawa znów ma wrócić do urzędu od cudów. W międzyczasie sceptycy szczękając zębami z zimna siedzieli w budynku, którego należne ogrzewanie nie było możliwe, a po ścianach pełzała pleśń, zastanawiając się kiedy niesprawna instalacja elektryczna wywoła pożar, a niesprawna wentylacja doprowadzi do zaczadzenia. I wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że jeśli jakiś cud się nie zdarzy siedzieć tak będą kolejny (trzeci już) rok. W pierwszym odruchu morał nasuwający się z tej opowieści brzmieć pewnie powinien "nie igraj z cudami, bo twoje sprawy w urzędach ciągnąć się będą latami" Po przemyśleniu sceptycy doszli jednak do wniosku, że skoro zwalczenie cudów graniczy z cudem, należy przynajmniej znaleźć praktyczny sposób aby cuda się nie rozprzestrzeniały. Dlatego właśnie postulują utworzenie Specjalnej Strefy Cudotwórstwa w której cuda bedą mogły się rządzić własnymi prawami, po uprzednim wysiedleniu mieszkańców i wypłaceniu im należnych (wielomilionowych) odszkodowań ze strony Skarbu Państwa Fragmenty dokumentacji związanej ze sprawą znajduje się w katalogu 3 w Archiwum, a zdjęcia budynku, którego nie wolno remontować w pleśnio-galerii. Jeszcze później - lipiec 2013
Od prawie 2 lat nie mieszkamy we własnym domu, którego stan ciągle się pogarsza. Ekspertyz, które zły stan budynku poświadczały nikt w aktach spraw nie zauważa. Natomiast nasze segregatory pęcznieją od wystawianych przez różne instytucje państwowe poświadczeń, że wszystko jest cacy i nikt nie przekroczył swoich uprawnień. Można więc powiedzieć, że w rzeczywistości istniejącej w urzędowych dokumentach wszystko jest w najlepszym porządku. Ostatnio ściągnięto z nas niebagatelną sume pieniędzy na ekspertyzy, których celu nie zdołano nawet wyjaśnić. Podejrzewamy, że chodzi o to by móc za nasze pieniądze dostosować opinie ekspertów do urzędowej rzeczywistości
Rzeczywistość istniejącą naprawdę można obejrzeć sobie na najnowszej porcji zdjęć z ćwoczego domku, którą udostępniliśmy własnie w naszej galerii. |
|
|
|